Do tragedii doszło w piątek (3 września) w miejscowości Kostomłoty w województwie dolnośląskim. Na sali gimnastycznej tamtejszej podstawówki, 10-latek spadł z drewnianych drabinek. Według relacji świadków stracił przytomność. Natychmiast wezwano pogotowie.
CZYTAJ TAKŻE:
MĘŻCZYZNA ZMARŁ NA AUTOSTRADZIE A4
Pogotowie niestety nie zostało zadysponowane. W danej chwili w okolicy miejscowości nie było żadnej wolnej karetki, a kilka innych "na pusto" stało w bazie pogotowia. W całej Polsce trwa protest ratowników medycznych. Przez licznie nieobsadzane ambulanse, te nie mogą wyjeżdżać na ratunek.
Jako pierwsi do pomocy chłopcu przyjechali strażacy. To oni rozpoczęli udzielanie pierwszej pomocy medycznej. W międzyczasie próbowano zadysponować śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Ale i tutaj pojawił się problem. Najbliższy śmigłowiec stacjonujący we Wrocławiu był już zadysponowany do innego zdarzenia. Trzeba było ściągnąć helikopter z sąsiedniego województwa, z Opola.
- Około godz. 12.30 strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Środzie Śląskiej otrzymali zgłoszenie i zostali zadysponowani na miejsce wypadku. Uczeń podczas lekcji wychowania fizycznego spadł z drabinek. Upadek okazał się na tyle poważny, że chłopiec stracił przytomność. Mimo podjętej reanimacji nie udało się go uratować.U chłopaka doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Nie odzyskał już przytomności.
– przekazał w rozmowie z Faktem dyżurny stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej w Środzie Śląskiej.
O wypadku zawiadomiono prokuraturę. Ta, przy pomocy policji, rozpoczęła już badanie sprawy śmierci chłopca.
Komentarze (0)