To był szczególny sezon w historii Stali Mielec, a także sportu na Rzeszowszczyźnie. 24 czerwca 1973 roku biało-niebiescy ograli 2:0 Zagłębie Wałbrzych i zostali mistrzem Polski. Pierwszą bramkę zdobył Grzegorz Lato, a drugą na swoim koncie zapisał Jan Domarski, który trafił do Mielca ze Stali Rzeszów.
W sezonie 1972/73 zagrali: Zygmunt Kukla, Krzysztof Rześny, Marian Kosiński, Eryk Hansel, Włodzimierz Gąsior, Grzegorz Lato, Henryk Kasperczak, Adam Popowicz, Witold Karaś, Artur Janus, Ryszard Sekulski, Jan Domarski, Stanisław Stój, Jan Wiącek, Tadeusz Krysiński, Ryszard Rachwał, Stanisław Majcher i Stanisław Stępień. Biało-niebieskich do tytułu poprowadził Węgier Károly Kontha, ale ważną rolę odegrał także Andrzej Gajewski, który pracował w Mielcu od 1968 do 1972 roku (to z nim na ławce trenerskiej rozpoczął się mistrzowski sezon).
Każdy bał się Stali
To epicki sezon, a kibice z tamtego okresu pamiętają wygraną 5:0 z Gwardią Warszawa 5:0, sukcesy z Pogonią Szczecin 3:1, Wisłą Kraków 3:0, Legią Warszawa 3:0 i Polonią Bytom 6:0. Królem strzelców został wówczas Grzegorz Lato, który dla biało-niebieskich zdobył 13 bramek. - Ten skład się cementował przez kilka lat. Najpierw spadliśmy z pierwszej do drugiej z drugiej do trzeciej i zrobiliśmy potem drogę w drugą stronę. Szliśmy, jak burza: pierwsze miejsce w trzeciej, w drugiej lidze, aż w końcu szczyt pierwszej ligi. Byli wychowankowie - ja, Zygmunt Kukla, Włodek Gąsior, Witek Karaś, a także ściągnięto świetnych zawodników, jak na przykład Henryk Kasperczak, a potem Jan Domarski, który trafił do nas z Rzeszowa - wspomina Grzegorz Lato.
- Wszystko było przygotowane. Dobra praca z młodzieżą, finały mistrzostw Polski juniorów, dobre transfery, opieka nad sportem ze strony zakładów lotniczych, a co za tym idzie świetna organizacja, bo niczego nam nie brakowało. Zresztą była również i ekstraklasa w siatkówkę, piłkę ręczną. Mielec żył sportem. Na początku wielkie drużyny, jak Legia Warszawa, Górnik Zabrze, Ruch Chorzów mogły nas lekceważyć, ale kiedy okazało się, że nie jesteśmy słabi to bali się spotkań ze Stalą.
- zaznacza Lato.
- Niektóre drużyny, jak przyjeżdżały do Mielca to zawodnicy mówili "jak przegramy 0:2 to będzie w porządku, byleby nas nie dorwali na pięć, albo i więcej" - wspomina legenda Stali.
O mistrzowskich wspomnieniach Stali Mielec posłuchasz także tutaj:
Autor muzyki użytej do podcastu: Daddy_s_Music, źródło: Pixabay.com
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.