W tym roku sprzedaż zniczy i kwiatów ruszyła dużo szybciej. Handlowcy wykorzystują każdy ułamek czasu, w obawie przed możliwością zamknięcia cmentarzy na Wszystkich Świętych, tak jak to było przed rokiem. Niestety, ceny zwalają z nóg.
Drogo za znicze
- Niestety, mając na względzie wiele czynników: ubiegłoroczne utraty dochodu, inflację, koszty paliwa,a przede wszystkim prawie 100% podwyżkę parafiny świecowej, ceny zniczy i wkładów są droższe nawet o 25 procent
- mówi nam pan Kazimierz, jeden z właścicieli punktu sprzedaży w Agrohurcie w Rzeszowie.
Zdaniem handlowca, na rynku zniczy nie ma żadnych nowości w zakresie wzorów, kolorów czy w symbolach.
- Bazujemy na tym co zostało z zeszłego roku, oczywiście są nowości, ale niezbyt liczne - mówi sprzedawca z Rzeszowa.
Handlowcy w rzeszowskim Agrohurcie zwracają uwagę, że bardzo dużo klientów kupuje tylko wkłady do zniczy.
- Odchodzi się o corocznej wymiany szklanych zniczy, często słyszymy, że po Święcie Zmarłych, ludzie decydują się je zabierać do swoich domów i przechować na przyszły sezon
- zwraca uwagę pan Kazimierz.
Przeczytaj również: Cmentarze jednak będą zamknięte na 1 listopada. Waldemar Kraska zapowiada możliwe restrykcje
Sam zakup wkładów do zniczy do tanich także nie należy. Jak wynika ze słów handlowców popularny podkarpacki producent - firma Bispol, podniosła marżę hurtową o kilkanaście procent.
- Doliczając nasz utarg, przekłada się to na podwyżkę ceny samych wkładów o 20-25 procent - zwraca uwagę sprzedawca.
Chryzantemy drożeją o kilkanaście złotych
Swoje stoisko obok punktu sprzedaży zniczy pana Kazimierza, prowadzi pani Małgorzata.- Dużo ludzi ogląda kwiaty, póki co, niewielu z nich kupuje. Ale o ceny pytają - mówi.
Chryzantemy mocno podrożały. Ciężko w tym roku będzie znaleźć nam te kwiaty w cenie poniżej 20 złotych za sztukę.
- Zwykła chryzantema, ta najpopularniejsza, drobnokwiatowa, kosztuje od 20 do 25 złotych. Grubokwiatowe są nawet po 30 złotych. Oczywiście są tańsze, bo nawet po 15 złotych, ale są jednocześnie dużo mniejsze
- mówi nam sprzedawczyni.
- Sami uprawiamy chryzantemy, to naprawdę czasochłonne i wymagające zajęcie. Musimy kupować ziemię, nawóz. Co roku, na październik i listopad, zatrudniamy 4-5 kobiet, które najpierw chryzantemy muszą wyjąć z ziemi, następnie handlują nimi w różnych częściach miasta. Im też musimy zapłacić
- opisuje pani Małgorzata, wskazując, że kiedy wszystko drożeje, to nieunikniona jest podwyżka ceny chryzantem.
Po ubiegłorocznej decyzji rządu w sprawie zamknięcia cmentarzy przez trzy dni (31.10 - 02.10) branża zniczowa straciła nawet 70 procent swoich zysków. Jak będzie w tym roku, czas pokaże.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.