reklama

Ratownicy o śmierci Bartka: "On nie żył, był zimny, blady, siny, poobcierany" [STENOGRAM ROZMOWY]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: screen z programu "Interwencja" Polsatu

Ratownicy o śmierci Bartka: "On nie żył, był zimny, blady, siny, poobcierany" [STENOGRAM ROZMOWY] - Zdjęcie główne

foto screen z programu "Interwencja" Polsatu

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z Kraju Minęły dwa tygodnie od śmierci Bartosza S. z Lubina. Jego okoliczności śmierci wciąż są niewyjaśnione. Policja twierdzi, że pogotowiu ratunkowemu przekazała żyjącego mężczyznę. A co na to załoga karetki, która uczestniczyła w tej interwencji? Rozmawiał z nimi reporter programu "Interwencja" Polsatu.
reklama

Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu w internecie ukazano nagranie, na którym widać jak policja próbuje zatrzymać mężczyznę. Mimo wielu prób, mundurowi nie byli w stanie go obezwładnić i skierować do radiowozu. Aż w końcu mężczyzna przestaje się ruszać! Policja poinformowała, że mężczyzna zmarł w szpitalu! Jednak przebieg interwencji wywołał falę komentarzy. Głos zabrała załoga karetki, która była wezwana na miejsce zdarzenia. Ich relację przedstawiono w programie "Interwencja" telewizji Polsat.

Poniżej stenogram (pogrubiamy wypowiedzi ratowników)

Reporter: On już nie żył jak przyjechaliście na miejsce?

Ratownik: On nie żył, on już zimny był, bo to i deszcz padał. Był blady, siny, poobcierany.

Policja mówi, że on umarł w karetce.

Nie, nie, nie, on już na miejscu był bez oznak życia.

No, bo policja nie podjęła też reanimacji. My przejmujemy reanimację i jest kontynuowana. A jeżeli nie ma, a on leżał bez niczego, źrenice szerokie.

Jeśli nie żył, to dlaczego go w ogóle wzięli do karetki? Czemu tam nie wezwali karawanu na miejsce?

Bo karawan nie weźmie zwłok, jeżeli nie ma dokumentów. Musi być dokument wydany przez lekarza: protokół zgonu, żeby zawieźć do prosektorium.

No i tu dopiero na miejscu, w szpitalu stwierdził lekarz zgon? 

Zgon był stwierdzony na początku, ale dokumentację trzeba było...

Czyli kto wypisał ten akt zgonu?

Doktor nasz tutaj z pogotowia.

- W chwili, kiedy funkcjonariusze policji przekazywali tego człowieka pod opiekę zespołowi medycznemu, były zachowane jego funkcje życiowe, czyli był oddech i wyczuwalne było tętno. W takim stanie został przekazany medykom

– zapewniał 9 sierpnia Wojciech Jabłoński z dolnośląskiej policji.

– Tam nie było funkcji życiowych. Jedynie to elektrod nie poprzypinałam, bo na mokre ciało się nie przyczepi. Jak nie ma tętna i są źrenice szerokie, to wiadomo, że to już jest…

- mówi ratowniczka.

Podpięliście go do monitorowania?

Nie, nie podpinałam monitorowania, dlatego że on był mokry cały i elektroda się nie przyklejała.

Czyli on był już jakiś czas nieżywy?

Na pewno kilka minut. No bo jak już doszło do źrenic szerokich, no to… Oni chcą chyba zgonić, że to pogotowie, ale nawet gdyby pogotowie zabrało, to co pogotowie z nim zrobiło w karetce, że zmarł? Myśmy go pobili?

- W pewnym momencie Bartosz mdleje czy też umiera. Co robią policjanci, którzy siedzą trzej na nim? Polewają go wodą z kałuży, biją otwartą dłonią po twarzy, aby się ocucił, obudził, nie następuje tutaj żadna reakcja. Oni powinni podjąć czynności reanimacyjne. Do tego nie dochodzi, nie układają go w pozycji bocznej, ustalonej, nie sprawdzają tętna, tylko przyjeżdża nie wiadomo dlaczego pogotowie bez sygnału, stoją obok ratownicy, wrzucają to ciało na noszach jak worek ziemniaków, plecak kładą na górę i koniec

– skomentował Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik rodziny zmarłego.

Ratowniczka medyczna: Policjantka pojechała z nami, bo rzekomo oni mówili, że on tak ma, że takie ma napady i jak się może przebudzić, to trzeba…

Przebudzi się jak nie oddycha?

- No tak powiedzieli właśnie.

- Że może umrzeć i się ocknąć?

- Ale przecież wyście sprawdzali mu funkcje życiowe?

- Nie było funkcji życiowych.

- Pytania się pojawiły, dlaczego pogotowie go zabrało, jeżeli był martwy i dlaczego nie wezwano tam prokuratora?

- A co? Miał leżeć na deszczu i w tej kałuży? Deszcz padał, ta woda leci i co? Tam przykryć i czekać? Ja też bym tam musiała czekać nie wiadomo ile. Myślałam, że ja na SOR zgon stwierdzą, to będzie szybciej to wszystko trwało.   

Zdjęcia z sekcji pani widziała? 

Prokurator powiedział, że on nie miał żadnych zewnętrznych obrażeń.

No to myśmy go pobili tak? Nie było obrażeń… były. Cały był pozdzierany, ta głowa to jak widać. Oni się trzymają teraz wersji takiej, bo lepiej na kogoś zwalić, no ale dlaczego na pogotowie?

Sprawa śmierci Bartka z Lubina, decyzją Prokuratury Generalnej, została przeniesiona do Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Łódzcy prokuratorzy zapewnili rodzinę, że otrzymają oni dostęp do akt sprawy. Wciąż nie odbyła się druga sekcja zwłok Bartosza S. Rodzina deklaruje, że nie pochowa zmarłego, dopóki, dopóty takiej niezależnej sekcji nie wykona. Rozważają jej przebieg nawet za granicą.

Źródło: Interwencja Polsat 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama