Narodowy Fundusz Zdrowia otrzymał skargi na Przychodnię Lekarską Optima w Przemyślu. To właśnie między innymi tam dr Włodzimierz Bodnar, pulmonolog, pomaga osobom zakażonym koronawirusem i w terapii używa amantadyny.
- Niestety nie wiemy, jaki cel mają takie skargi, zwłaszcza gdy dużo osób w Polsce ma problem z uzyskaniem jakiejkolwiek pomocy lekarskiej. A nasza przychodnia funkcjonuje jak przed pandemią i przyjmujemy pacjentów na miejscu. Otrzymujemy setki wiadomości i telefonów dziennie z prośbą o pomoc z całej Polski. Czy jest to zwyczajna nieświadomość i brak odniesienia do rzeczywistej sytuacji w innych przychodniach i w Polsce – gdzie są wyłącznie teleporady? Nasza przychodnia jest całkowicie otwarta dla pacjentów. Jednocześnie te osoby nie chcą korzystać z usług innych przychodni i się przepisać "do tych lepiej funkcjonujących". Czy może jest to złośliwość osób, którym nie podoba się nasze podejście i tradycyjne leczenie, tak jak przed pandemią?
- pisze na stronie internetowej Przychodni dr Bodnar.
Narodowy Fundusz Zdrowia grozi karami finansowymi.
Warto dodać, że lekarz widząc paraliż służby zdrowia, życzy w 2021 roku otwartych przychodni, a może chodzi o ograniczenie działalności miejsca gdzie planowane jest stworzenie niezależnego ośrodka badań klinicznych nad amantadyną w terapii osób zakażonych COVID-19?
Oto treść pisma skierowanego do NFZ-u oraz Ministerstwa Zdrowia ze strony Optimy:
"Przypadek z Łodzi to tylko jeden już z tysięcy, którzy zwracają się do nas o pomoc. Wielokrotnie spotykamy się z sygnałami pacjentów, że w ich przychodniach czas oczekiwania na teleporadę to 6-7 dni. Dodatkowo chorzy są leczeni tylko zdalnie, bez możliwości zbadania. Na przykład osoby gorączkujące są bardzo często odsyłane na izbę przyjęć, czy na pogotowie. Pacjenci mają zlecone leki bez jakiegokolwiek badania, w tym często antybiotyki. Dotyczy to wszystkich pacjentów, chorych na COVID-19 i nie tylko.
Jesteśmy zdziwieni, że Narodowy Fundusz Zdrowia traktuje taką sytuację jako nowum. Podczas gdy taki stan rzeczy utrzymuje się w Polsce od marca 2020. Na przykład: Czy pacjenci z podejrzeniem zapalenia płuc mają oczekiwać w domu na pogorszenie stanu zdrowia, by finalnie trafić w ciężkim stanie do szpitala?
Jednocześnie przypominamy, że nasza przychodnia jest otwarta od 15 czerwca 2020 roku i przyjmuje pacjentów również na miejscu. W zamian, niestety ze strony NFZ otrzymujemy regularnie skargi od pacjentów, którzy skarżą się na kolejki na połączenie telefonicznie w naszej przychodni.
Jesteśmy jedyną lub jedną z niewielu w Polsce, która przyjmuje pacjentów na miejscu, zmagamy się z tysiącami telefonów dziennie z prośbą o pomoc, w większości od pacjentów nienależących do naszej przychodni.
Ostatnio bardzo często jedynym miernikiem oceny pracy przychodni w Polsce przez NFZ stała się możliwość dodzwonienia się do placówki. Przez co nasza przychodnia w tym podejściu jest jedną z najgorszych. W takim przypadku jedynym rozsądnym rozwiązaniem problemu jest zamknięcie przychodni i przejście na tryb pracy całkowicie zdalnej, by spełnić te oczekiwania. Lub rozwiązanie umowy z NFZ raz na zawsze i przejście na tryb pracy komercyjnej. Strasząc nas karami, Narodowy Fundusz Zdrowia dąży do tego, by zamknąć jedną z ostatnich otwartych przychodni w Polsce.
Jeśli są problemy z dodzwonieniem się, przypominamy, że nasi pacjenci mają możliwość dojazdu do naszej przychodni (większość pacjentów mieszka w odległości do 10-15 minut jazdy samochodem) i otrzymać recepty, konsultacje medyczne i wszystkie usługi w ramach lekarza i pielęgniarki POZ, na miejscu, tego samego dnia."
Komentarze (0)