Poszukiwania węża, który uciekł z jednego z mieszkań przy ulicy Okulickiego w Stalowej Woli trwały od poniedziałku. Zwierzę niepostrzeżenie wydostało się na zewnątrz, a jego właściciel poinformował o tym policję. W poszukiwania zaangażowani byli funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli, a także Ochotniczej i Państwowej Straży Pożarnej.
Co prawda pyton nie jest wężem jadowitym, jednak kiedy poczuje się zagrożony, może zaatakować także człowieka. W środowisku naturalnym pytony występują w południowo-wschodniej Azji, a ich długość może sięgać nawet sześć metrów. Pytony atakują owijając się wokół ofiary i zwiększając uścisk do momentu, gdy następuje śmierć poprzez uduszenie lub zatrzymanie akcji serca. Najczęściej atakują jednak inne zwierzęta i połykają je w całości. Zdarzały się jednak także przypadki ataków na człowieka, a także śmierci spowodowanych agresywną postawą tego zwierzęcia.
Na szczęście „stalowowolski” pyton nie był aż tak wielki. Już we wtorek po godzinie 20:00 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli otrzymał informacje, że na ulicy Okulickiego po chodniku pełza wąż. Funkcjonariusze udali się na miejsce, schwytali pytona i zawiadomili lekarza weterynarii, który zabezpieczył gada w lecznicy.
W tym przypadku na uznanie zasługuje właściwa postawa kobiety, która gdy tylko napotkała węża powiadomiła służby. Taka postawa pozwala na szybką reakcję i skuteczne działania służb
- podkreśla aspirant Małgorzata Kania, oficer prasowy stalowowolskiej policji.
Komentarze (0)