- Z oficjalnych informacji przekazywanych przez rząd (wynika, że) otwarcie branży może nastąpić na przełomie marca i kwietnia… ale i ten termin nie może być pewny. Nikt z nas nie może dłużej czekać, dlatego podjęliśmy decyzję dotyczącą pozwu.
- poinformowała Polska Federacja Fitness.
Do coraz bardziej śmiałych kroków zachęca wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu, który w sprawie fryzjera "przyłapanego na prowadzeniu działalności gospodarczej mimo lockdownu" uznał, że rozporządzenie Rady Ministrów zakazujące wówczas prowadzenia działalności gospodarczej choćby salonom fryzjerskim i kosmetycznym, jest niezgodne z Konstytucją. "Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny" - stwierdził dalej sąd.
- Po kilkutygodniowych analizach prawnych, spotkaniach z licznymi kancelariami oraz dokładnej weryfikacji potencjalnych szans ponownie uruchamiamy projekt pozwu przeciwko obowiązującym restrykcjom i kwestii odszkodowawczej. Podczas pierwszego lockdownu projekt został wstrzymany z uwagi na zbyt małą liczbę zgłoszeń, natomiast dziś sytuacja wygląda znacznie lepiej. Na ten moment mamy zgłoszonych kilkaset obiektów do tej inicjatywy, gotowych do podjęcia walki.
- przekazała Polska Federacja Fitness.
Sytuacja finansowa klubów fitness jest fatalna, choć robiły i robią co mogą, aby nadal prowadzić choćby częściowo swoją działalność.
Już przy pierwszym wiosennym lockdownie branża informowała, że z powodu zamknięcia gospodarki przychody tego rynku w 2020 roku mogą się zmniejszyć o ponad połowę, czyli 2,25 mld zł. Teraz szacunki są jeszcze bardziej pesymistyczne. W grudniu mówiły o tym, że branża straciła 3 mld zł!