reklama

Zaginiony stempel wrócił z Kresów do Kolbuszowej. Sensacyjne odkrycie po 86 latach tułaczki

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: K. Ząbczyk

Zaginiony stempel wrócił z Kresów do Kolbuszowej. Sensacyjne odkrycie po 86 latach tułaczki - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
9
zdjęć

foto K. Ząbczyk

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościWydawało się, że zaginął bezpowrotnie. Po blisko 86 latach do Kolbuszowej powrócił stempel Urzędu Skarbowego z czasów II Rzeczypospolitej. Jego historia to nie tylko lokalna ciekawostka, ale pasjonująca opowieść o wojennej zawierusze, utraconych dokumentach i niestrudzonym poszukiwaczu – Andrzeju Wesołowskim.
reklama

Zapomniana historia odzyskała głos

W cieniu codziennych spraw i pośpiechu, jakie towarzyszą współczesnym urzędom, historia niepostrzeżenie zapukała do drzwi Kolbuszowej. 28 czerwca 2025 roku miasto odzyskało jeden z ważniejszych symboli administracji przedwojennej – ciężki, metalowy stempel skarbowy, który przez dziesięciolecia uważano za bezpowrotnie utracony.

- Jest to rodzaj sensacyjnego odkrycia. 28 czerwca 2025 roku do Kolbuszowej wróciła jedna z relikwii. Została wywieziona z Kolbuszowej 8 września 1939 roku spod budynku starostwa, czyli dzisiejszego urzędu gminy. Jest to główny stempel Urzędu Skarbowego z Kolbuszowej, tam gdzie mieściły się biura tego urzędu

- opowiada z pasją Andrzej Wesołowski, lokalny pasjonat dziejów regionu, który od lat tropił losy przedmiotów i dokumentów zagubionych w wojennej zawierusze.

reklama

Niepozorny przedmiot okazał się nie tylko narzędziem urzędowym, ale też nośnikiem pamięci. Jego wykonanie w Mennicy Państwowej w 1930 roku potwierdza numer ewidencyjny 2938 oraz znak herbowy Kościesza, umieszczony obok napisu „Mennica Państwowa”.

Co więcej, na bocznej krawędzi stempla widnieje zatarty numer – 10 lub 11 – oznaczający rzemieślnika odpowiedzialnego za jego wykonanie.

Andrzej Wesołowski o sensacyjnym odkryciu [WIDEO]:

Ucieczka przed wojną

We wrześniu 1939 roku, gdy niebo nad Polską przesłoniły samoloty Luftwaffe, urzędnicy w Kolbuszowej starali się ratować, co się da. Dwa autobusy należące do firmy Osiniak i Zieliński zostały zarekwirowane 7 września przez lokalną administrację i załadowane najcenniejszymi aktami sądowymi, policyjnymi oraz urzędowymi. Wśród nich znalazł się również opisywany stempel.

reklama

- Pojechały one autobusami firmy Osiniak i Zieliński na wschód i zgodnie z relacją syna pana Osiniaka, ostatniego właściciela tej firmy transportowej, dojechali do jakiejś rzeki na Kresach i tam ich "ogarnęli" Sowieci. Zabrali im autobusy, zawartość autobusów i kierowcy wrócili w 1939 roku pieszo do Kolbuszowej

- relacjonuje Wesołowski.

To właśnie 17 września 1939 roku Armia Czerwona wkroczyła na tereny wschodniej Polski, przejmując wszystko, co wpadło jej w ręce – również cywilne transporty. Dwa kolbuszowskie autobusy nigdy już nie wróciły, a wraz z nimi zaginęła część tożsamości administracyjnej miasta.

Trop z archiwum i powrót po latach

Przez dziesiątki lat nikt nie wiedział, co stało się z urzędowymi aktami i wyposażeniem. Dopiero na początku lat 2000 pojawił się pierwszy poważny ślad. Część dokumentacji Policji Państwowej, również tej z Kolbuszowej, odnaleziono w Archiwum Państwowym w Tarnopolu – mieście znajdującym się obecnie na terytorium Ukrainy.

reklama

- W latach 2000 roku okazało się, że część dokumentów Policji Państwowej znajduje się w Archiwum Tarnopolskim, czyli możemy domniemywać, że gdzieś w okolicach Tarnopola, te autobusy utknęły

- zauważa lokalny pasjonat historii.

Odnalezienie stempli było kwestią czasu. Ale nikt nie przypuszczał, że ten moment nadejdzie dopiero po blisko 86 latach.

- Około 23 czerwca 2025 roku dostałem informację i 15 minut… Czy biorę? Tak. 28 czerwca 2025, po tułaczce, wróciła do domu

- wspomina z emocjami Wesołowski.

Ten dzień zapisze się w lokalnej historii. Stempel, wykonany zgodnie z rozporządzeniem z 13 grudnia 1927 roku, który nakładał na Mennicę Państwową monopol na produkcję takich narzędzi, powrócił na miejsce swojego pochodzenia. Do 1933 roku mennica ta wykonała 43 100 takich egzemplarzy, a w samych latach 1930–1931 aż 12 512 sztuk. Egzemplarz z numerem 2938 pochodzi więc z wczesnego okresu tej produkcji.

reklama

 

Relikwia czasu pokoju i wojny

Odnaleziony stempel to dziś nie tylko ciekawostka historyczna. To niemal relikwia – świadek dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się w Kolbuszowej i całym kraju. Pokazuje, jak zwykły urzędowy przedmiot może zyskać wymiar symboliczny, kiedy przetrwa wojnę, zapomnienie i zmiany granic.

Na jego powierzchni nadal można odczytać kluczowe informacje: numer 2938, napis „Mennica Państwowa” oraz herb Kościesza. Choć lekko przetarty, wciąż imponuje precyzją wykonania i ciężarem historii, który ze sobą niesie.

Nowe życie starego przedmiotu

Najprawdopodobniej stempel znajdzie teraz swoje miejsce w zbiorach Andrzeja Wesołowskiego. Jego powrót stał się impulsem do wznowienia badań nad losami zaginionych dokumentów i wyposażenia urzędów z terenu Kolbuszowej.

Dla Andrzeja Wesołowskiego to kolejny dowód, że historia – nawet ta lokalna, zapomniana – może jeszcze wiele powiedzieć. A dla mieszkańców – znak, że warto pielęgnować przeszłość, bo czasem wraca w najmniej oczekiwanym momencie.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu korsokolbuszowskie.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo