Polscy siatkarze stanęli w Paryżu przed ogromną szansą na zdobycie medalu igrzysk olimpijskich. Ekipa trenera Nikoli Grbicia po ćwierćfinałowym zwycięstwie ze Słowenią (3:1), stanęła naprzeciwko drużyny ze Stanów Zjednoczonych. Biało-Czerwoni wystąpili w półfinale olimpijskim po raz pierwszy od 44 lat i w związku z tym, że medal już teraz był w ich zasięgu, emocje były gwarantowane.
Pierwszy set reprezentanci Polski rozpoczęli bardzo dobrze. Mogliśmy liczyć na Wilfredo Leona, który świetnie spisywał się zarówno w polu zagrywki jak i ataku. Nasi siatkarze szybko zdobyli nad Amerykanami kilkupunktową przewagę (7:3, 13:10). Rywale zza oceanu zdołali wyrównać, jednak to nasi reprezentanci kontrolowali grę. Do świetnego poziomu Leona równał też Norbert Huber i pierwsza partia padła łupem Biało-Czerwonych (25:23).
Kiedy wydawało się, że polscy siatkarze mogą w pełni kontrolować ten mecz, sport pokazał swoje brutalne oblicze. Regularnie rozkręcali się Amarykanie, którzy w drugiej partii mogli liczyć na Micah Christensona, który rozdzielał piłki między Matthew Andersona i Aarona Russella. Polacy próbowali gonić rywali, jednak podopieczni trenera Johna Sperawa dowieźli prowadzenie i po grze na przewagi doprowadzili do wyrównania w meczu (25:27).
Amerykanie lepiej weszli także w trzecią partię, regularnie odskakując punktowo Polakom. Przy stanie 15:9 doszło ponadto do groźnie wyglądającego zderzenia rozgrywającego Marcina Janusza z libero Pawłem Zatorskim z Asseco Resovii Rzeszów. Zatorski długo leżał na parkiecie, był wyraźnie poobijany i potrzebował pomocy służb medycznych. Reprezentant rzeszowskiej siatkówki pozostał jednak w grze, chcąc kontynuować walkę o olimpijski finał. Ta partia była jednak dla Polaków bardzo trudna, ponieważ Amerykanom wychodziło praktycznie wszystko. Wynik 14:25 był złym zwiastunem przed kolejną partią, która mogła zabrać Biało-Czerwonym marzenia o olimpijskim złocie.
Na domiar złego, w czwartym secie ze względu urazu parkiet musiał opuścić rozgrywający Marcin Janusz, którego zastąpił Grzegorz Łomacz. Amerykanie natomiast szli za ciosem. Szybko objęli wyraźne prowadzenie (5:2), a w ataku i polu serwisowym brylował Anderson. Z czasem siatkarze ze Stanów Zjednoczonych chyba zbyt szybko zaczęli być pewni olimpijskiego finału, ponieważ przytrafiło im się kilka błędów. Biało-Czerwoni zachwycali natomiast ambicją i walecznością, trzeba też przyznać, że mieli sporo szczęścia. Po asie serwisowym Leona wyrównali (13:13). Sytuacja zmieniała się jednak jak w kalejdoskopie, ponieważ najpierw kilka punktów przewagi uzyskali Amerykanie (14:16), a chwilę później po punktowym bloku Bartosza Kurka wyprzedzili ich Polacy (17:16). Całą drużynę waleczną postawą zagrzewał do walki także Tomasz Fornal. Po asie serwisowym Holta bliżej wygrania meczu byli nasi rywale (18:20). Polacy jednak nie odpuścili – punkty w bloku i ataku zdobył szarżujący Leon, który dołożył do tego asa serwisowego (24:22). Po ataku Fornala jasne było, że czeka nas tie-break (25:23).
Choć pierwszy punkt w decydującej partii zdobyli Amerykanie, to trzy kolejne akcje należały do Polaków. Najpierw zaatakował Huber, który dołożył też asa serwisowego, a później w bloku zapunktował Jakub Kochanowski (3:1). Po okresie gry punkt za punkt, dwa kolejne zdobyli Biało-Czerwoni (5:8). Później Amerykanie zdobyli co prawda dwa punkty, ale w kolejnych dwóch akcjach popełnili błędy, co przybliżało naszych siatkarzy do zwycięstwa. Końcówka meczu ponownie była jednak nerwowa. Po asie serwisowym Holta, rywale zbliżyli się na jeden punkt (11:10). Wtedy znakomicie spisał się jednak Kochanowski, który najpierw skończył atak, a później zablokował Amerykanów (13:10). Chwilę później parkiet po drugiej stronie siatki zbombardował Leon i było już 14:10. Wówczas do wygrania meczu pozostał Polakom tylko jeden punkt. Amerykanie jednak się nie poddawali. Przy zagrywce Andersona zdobyli dwa punkty, a chwilę później Leon pomylił się w ataku (14:13). Ten sam zawodnik jednak ostatecznie przypieczętował awans Biało-Czerwonych do olimpijskiego finału skutecznym atakiem (15:13).
Polscy siatkarze podnieśli się w nieprawdopodobny sposób i w Paryżu zagrają o olimpijskie złoto. W sobotę w walce o złoto zmierzą się z Francją lub Włochami.
Polska - USA 3:2 (25:23, 25:27, 14:25, 25:23, 15:13)
Polska: Leon, Kurek Kochanowski, Janusz, Fornal, Huber, Zatorski (libero) oraz Łomacz, Kaczmarek, Semeniuk, BołądźUSA: Anderson, Russel, TJ Defalco, Christenson, Holt, Averill, Shoji (libero) oraz Ma'a, Muagututia
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.