Katarzyna Zdziebło z Lekkoatletycznego Klubu Sportowego Stal Mielec odpoczywa po zdobyciu dwóch srebrnych medali Mistrzostw Świata w Eugune. Te "krążki" mają podwójną wartość, bo 25-latka z Podkarpacia nie miała komfortowych przygotowań, a wszystko przez pracę zawodową. Treningi łączyła ze... stażem w jednym z rzeszowskich szpitali.
W rozmowie z Mateuszem Puką, dziennikarzem Sportowych Faktów opowiada o tym czasie.
- Wstawałam przed szóstką i drogę do szpitala pokonywałam na piechotę, bo traktowałam to jako rozruch. O siódmej rozpoczynała się odprawa w szpitalu, a w pracy musiałam być przynajmniej do 14.30. Poza tym, dwa razy w tygodniu miałam obowiązkowe dyżury do godz. 19. Gdy w końcu wracałam z pracy do domu, to miałam zaledwie chwilę dla siebie i ruszałam na trening, który zwykle zajmował mi około trzech godzin.
- wylicza Katarzyna Zdziebło.
Medale zdobyte w Stanach Zjednoczonych sprawiły, że medycyna, przynajmniej na kilka lat, trafi na "boczny tor". - Zamierzam poświęcić ten czas dla sportu. Trenować dwa razy dziennie, zadbać o regenerację i jeszcze lepiej o żywienie - dodaje. - Do medycyny zawsze można wrócić.
Katarzyna Zdziebło jednocześnie wskazuje, że bardzo pomogło jej wsparcie ze strony legendy polskiego chodu sportowego - Roberta Korzeniowskiego (urodził się w Lubaczowie, a dorastał i zaczął uprawiać chód w Tarnobrzegu - dodaje autor). - Od początku bardzo mocno we mnie wierzył. To on jako pierwszy powiedział głośno, że jadę do Eugene walczyć o medal - przyznaje na łamach Sportowych Faktów, Zdziebło.
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?
25-latka zaczęła uprawiać sport w szkole podstawowej. - Pani Marzena Kulig była moją nauczycielką wychowania fizycznego. Pewnego dnia robiła nabór do chodu. Na początku nie było miłości do tego sportu, ale przejście 2 kilometrów już było czymś wow. Były zakwasy, pierwsze zawody i pierwsze miejsce. Jak dla takiego dziecka pierwszy puchar i medal to było coś. Drugie zawody i trzecie miejsce, ale wtedy zastanawiałam się "kurcze, dlaczego nie jestem pierwsza". Stwierdziłam, że tak nie może być i stało się to ambicjonalne. To była stopniowa praca i osiąganie kolejnych celów, aż do momentu kiedy jesteśmy tutaj - przypomina Katarzyna Zdziebło.
Komentarze (0)