Po jednym dniu blokady torów kolejowych, teraz rolnicy skupiają się wyłącznie na zablokowaniu dróg dojazdowych do terminala przeładunkowego dla samochodów przewożących nawozy. Powodem tego posunięcia jest pismo wysłane przez PKP LHS, zarządcę linii kolejowej 65, które grozi surowymi konsekwencjami dla organizatora protestu. Spółka argumentuje, że blokada torów spowodowała straty finansowe przekraczające milion złotych dziennie.
Pismo było analizowane przez prawników. Dzisiaj z protestującymi w Durdach spotkał się Mariusz Miąsko z Kancelarii Prawnej Viggen, który podkreślił, że roszczenia spółki są całkowicie nieuzasadnione. Powołał się przy tym na ustawę o zgromadzeniach publicznych oraz na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 2019 roku.
Nie wiem, co się stało i co skłoniło państwową spółkę LHS do podjęcia takich działań, aby nas zastraszyć. Uważam, że były to nieuzasadnione i szkalujące groźby, mające na celu wywarcie presji na naszą osobę, abyśmy ustąpili. Nie ukrywam, że kwota około 1 300 000 zł miała swoje znaczenie, więc ustąpiliśmy. Teraz pozostaje nam tylko czekać, jaki będzie dalszy przebieg wydarzeń.
- mówił na antenie Radia Leliwa Piotr Kiliański - organizator protestu w Durdach.
Rolnicy protestują przeciwko importowi produktów rolnych spoza Unii Europejskiej oraz polityce "Zielonego Ładu" Unii Europejskiej. Protest w Durdach ma trwać do 14 marca.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.