Kamilek zmarł w poniedziałek, 8 maja, w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Wcześniej lekarze przez 35 dni toczyli walkę o jego życie. Niestety, nie udało się. Chłopczyk nie przeżył. Zdaniem lekarzy do śmierci doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi. Chłopiec był katowany przez ojczyma. Na oczach matki, która nie reagowała, kiedy jej mąż bił dziecko, kopał je, przypalał papierosem, oblewał wrzątkiem i rzucał na rozgrzany piec.
W środę, 10 maja, w Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach odbyła się sekcja zwłok ośmiolatka. Kiedy śledczy uzyskają wyniki, zamierzają zmienić zarzutu Dawidowi B. Zamiast za usiłowanie zabójstwa ma odpowiedzieć przed sądem za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu za to kara nawet dożywotniego więzienia.
Losem katowanego chłopca przejęła się cała Polska, która liczyła, że chłopiec wyjdzie ze szpitala i trafi do ludzi, którzy go kochają, będą o niego dbać i nigdy nie podniosą na niego ręki. Specjalny film na TikToku nagrał także ksiądz Sebastian Picur z Archidiecezji Przemyskiej.
Duchowny zachęca do wspólnej modlitwy różańcowej za duszę ŚP. Kamilka. Co na to internauci? Pod filmikiem pojawiły się setki komentarzy. Niektórzy apelują o modlitwę, ale są też i tacy, którzy pytają, jak mogło dojść do takiej tragedii: "Gdzie jest Bóg?"; "Za jakie grzechy ten maluszek tak cierpiał?"; "Cierpiał za długo, czemu Bóg poprzez ludzi nie zareagował? Nie tak dawno wróciłam do Boga i praktykowania, a teraz to nie wiem, co mam myśleć"; "Ale czy taka modlitwa za jego duszę ma sens? To było małe dziecko."
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.