Przypomnijmy. Do tragedii doszło pod koniec września w jednym z mieszkań w Przemyślu. Tego dnia 12-letni Kamil odwiedził swojego o rok młodszego kolegę Szymona. W jego mieszkaniu były dwa psy. W pewnym momencie jeden z nich zaatakował Kamila. Poszkodowany został także 11-letni Szymek próbujący bronić zaatakowanego kolegę.
W wyniku ataku psa Kamil doznał głębokich ran szyi, twarzy i klatki piersiowej, miał też złamaną rękę. Chłopiec trafił najpierw do szpitala w Przemyślu, potem został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie zmarł kilka dni później.
Mężczyzna trafił do aresztu, a dwa psy znalazły się w schronisku. Po poznaniu opinii behawiorystyki zwierzęta mają zostać uśpione, choć tylko jedno z nich zaatakowało dziecko.
Teraz wiadomo, że Sąd Okręgowy w Przemyślu uchylił areszt wobec oskarżonego. Małgorzata Reizer, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu w rozmowie z Radiem Rzeszów powiedziała, że o uchyleniu aresztu zdecydował fakt, że w sprawie zgromadzono już praktycznie wszystkie dowody i nie zachodzi obawa matactwa.
Według prokuratury, winny tragedii jest właściciel psów, ojczym Szymona, Mariusz S. Mężczyzna jest oskarżony o to, że nie zabezpieczył dzieci przed dostępem do tych zwierząt. Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Dodatkowo wiadomo, że Mariusz S. nie miał zezwolenia na posiadanie psów z ras uznawanych za agresywne - a takie były w jego domu. W toku śledztwa okazało się, że mężczyzna miał już kłopoty z prawem - zgłoszenia o agresywnych zachowaniach. Nie przyznał się do winy. Grozi mu 5 lat więzienia.