Jak wspominaliśmy w artykule Zaginął 27-letni Marcin Dmytryszyn, mieszkaniec Nehrybki koło Przemyśla ostatni kontakt telefoniczny z matką miał 25 marca. Później był jeszcze widziany m.in. przez tamtejszą policję, kiedy sam zgłosił, że został okradziony. O tym, co dalej działo się z Marcinem, pisaliśmy również tu: Rozpaczliwe błaganie o pomoc w znalezieniu Marcina.
Wszyscy rozkładają ręce. Intensywne poszukiwania na razie nie przyniosły pozytywnego skutku.
ZOBACZ REPORTAŻ Z POSZUKIWAŃ:
Mama Marcina nie traci nadziei.
- Jestem zwykłą prosta kobietą. Przydarzyło mi się coś, co nie powinno. Nie jestem bogata, by wynająć kogoś prywatnie, by odnaleźć syna .On jest tam i żyje, może to trwać i trwać, nie wiem, jak długo, ale tyle mogę powiedzieć, że go kocham i będę czekać, bo nic mi już nie zostało
- napisała w mediach społecznościowych.
Wszystkie dotychczasowe działania nie przyniosły przełomu. Sprawdzone zostały szpitale w całej Polsce, zakłady karne. Marcin ma status zaginionego w całej strefie Schengen. Polska policja działa jedynie na terenie Polski, poza granicami nie, a Marcin zaginął w Holandii. Ponadto cały czas kilku ludzi organizuje bezinteresownie akcje "przyglądania się ludziom". W Hadze koledzy bezustannie szukają, rozglądają się. Mama Marcina jest im za to wdzięczna, ale ma poczucie, że trzeba zrobić coś więcej.
- Coś trzeba zrobić, bo dojdzie do tego, że po moim Marcinie ślad zaginie i nikt nie zrobi nic. Marcin jest zdrowym, młodym facetem. To nie prawda, że jest chory na cokolwiek. Nikt z nim nie rozmawiał ostatnio. To są tylko przypuszczenia, a zarazem krzywdzą. To są wymyślone bzdury. A to, że był zagubiony i wystraszony to normalna reakcja na stres, jaki przeszedł, tracąc swoje rzeczy i samochód. Nikt naprawdę nie wie, w jakich okolicznościach się znalazł tej nocy. Kogo spotkał i kto mu groził, że tak był wystraszony, przed czym uciekał na policję, nie wie nikt, tylko on
- zdradziła nam pani Danuta.
Powiedziała nam, że nikt nie sprawdza jego zaginięcia pod kątem przetrzymywania go i pracy nielegalnej wbrew jego woli. Zaznaczyła, że przecież są takie plantacje w Holandii.
- Coś się tam wydarzyło, bo mój Marcin tak by się nie zachował. Dzwonił i pisał nawet po to, by zapytać, czy w domu wszystko w porządku
- powiedziała mama Marcina.
Rodzina liczy na wsparcie i skuteczną pomoc Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który pochodzi z Przemyśla, a tu mieszka również Marcin Dmytryszyn. Bliscy mają nadzieję, że Marszałek nie pozostanie obojętny na los młodego chłopaka.
- Dzwoniłam wczoraj tam i powiedzieli mi, że być może marszałek sam się tym zajmie. W poniedziałek będę dzwonić znowu
- zdradziła nam pani Danuta. Czekamy zatem do poniedziałku.
Tymczasem, w naszych Czytelnikach siła! Jeśli Ty lub bliskie Ci osoby znalazły się kiedyś w podobnej sytuacji i zakończyła się ona pozytywnie, prosimy o informację, jak można jeszcze pomóc, jakie kroki podjąć, by odnaleźć Marcina. Prosi o to jego mama i cała rodzina. Wyczerpały się wszystkie standardowe możliwości.
ZOBACZ, GDZIE MARCIN BYŁ WIDZIANY OSTATNI RAZ:
AKTUALIZACJA, 20 lipca
Noordhollands Dagblad donosi, że Marcina można było zobaczyć w czerwcu w parkach Blokweer, Risdammerhout i Wijpark Risdam-Noord w Hoorn oraz w pobliżu supermarketu Deen w Wervershoof. Został także zauważony w chińskiej dzielnicy w Hadze. Policja holenderska bada teraz wszystkie wskazówki i dlatego nie może jeszcze powiedzieć, czy zaginioną osobą jest Marcin Dmytryszyn.