reklama

Doktor Henryk Pietrzak o tym co zmieniła w nas pandemia koronawirusa. "Nie ma powrotu do rzeczywistości z 2019 roku" [WYWIAD]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Doktor Henryk Pietrzak o tym co zmieniła w nas pandemia koronawirusa. "Nie ma powrotu do rzeczywistości z 2019 roku" [WYWIAD] - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Z psychologiem społecznym, doktorem Henrykiem Pietrzakiem (dyrektorem Instytutu Psychologii Collegium Humanum w Rzeszowie) rozmawialiśmy o wpływie stanu pandemii na psychikę ludzi. Okazuje się, że sprawy, które na pierwszy rzut oka mają niewielkie znaczenia, w dalszej perspektywie mogą być tragiczne w skutkach.
reklama

Rafał Bolanowski: Ktoś z Pana bliskich chorował? 

Dr Henryk Pietrzak: Z moich bliskich nie. Wśród znajomych w służbie zdrowia już tak. Były to łagodne formy. Kilka osób zgłaszało mi też kwarantannę. Nie miałem poważnych zdarzeń w stylu, że ktoś z moich znajomych umarł. 


RB: Jeszcze kilka miesięcy temu o takim spotkaniu mogliśmy pomarzyć. To powód do radości czy do zmartwień, bo zakażeń dookoła jest coraz więcej?

HP: Przede wszystkim tęsknimy za tym co było. Chodzi o to, żebyśmy wrócili do normalności, którą pamiętamy z czasów przed pandemii. Na początku, gdy był lockdown i wszyscy siedzieli w domach, i wyglądali przez okno, mówiłem o dwóch rzeczach. Po pierwsze, nie wrócimy już do tego co było, bo pojawiły się nowe zasady zachować. Mało tego. Te zachowania, które przed epidemią ocenialiśmy negatywnie, teraz zaczynają być wartością samą w sobie, jak np. sposób powitania, trzymanie dystansu czy zasiadanie przed komputerem. Teraz to wszystko staje się wartością. Zamiast otwartości wobec innych ludzi budzi się podejrzenie „ a nóż jest nosicielem, a może mi zagraża”. Ta ostrożność działa na psychikę. Każde ograniczenie powoduje reakcje paradoksalne, np. nadmierny optymizm, niedocenianie zagrożenia i zaklinanie rzeczywistości. Ostatnio usłyszałem nawet o podziemnych dyskotekach. Bagatelizując zagrożenie ludzie próbują bronić się przed stresem, przed presją. Ludzie będą podejmować zachowania ryzykowne, będą poddawać w wątpliwość wszystkie fakty i informacje, bo w ten sposób wyrównują poziom emocjonalności. Odzyskują komfort psychiczny. Ktoś kto był w Łańcucie i widział pacjentów ma świadomość tego co się dzieje. Ktoś kto nie był mówi, że nie zna nikogo w swoim otoczeniu kto by zachorował. To myślenie magiczne, bo gdy udaje, że zagrożenia nie ma, to ono w jego oczach znika. 


RB: Czy introwertycy w obecnym czasie mają lepiej?

HP: Ludzie którzy osobowościowo byli niemili, uważali innych za zagrożenie albo psychopaci, którzy uważali, że innymi należy się wysługiwać i trzymać się na dystans. Oni wszyscy są nagle usprawiedliwieni. U introwertyków w tym czasie może nastąpić wzmocnienie istniejących zaburzeń i objawy się zaostrzają. Na początku pandemii dziennikarze pytali jak to wpłynie na życie rodzinne i aktywność społeczną. Teraz okazuje się, że awantur domowych i aktów agresji jest coraz więcej. Te zjawiska się potęgują. Występuje także zaostrzenie objawów chorób psychicznych. Proszę sobie wyobrazić człowieka z depresją w ciągłym odosobnieniu.


RB: Czego boimy się bardziej: zakażenia czy ewentualnej kwarantanny?

HP: Tu są dwa aspektu. Pierwszy to lęk o swoje życie i zdrowie. Drugi to obawa przed wykluczeniem społecznym, przed napiętnowaniem całej rodziny. Najczęściej winą za zakażenie obarcza się samą ofiarę. Nie jest to jakaś naturalna przypadłość, która może każdego z nas dotknąć. 


RB: Wiele osób publicznych po tym jak ujawnią, że są na kwarantannie lub są zakażeni spotyka się z hejtem.

HP: To naturalna reakcja, choć prosta i prymitywna. To kolejny element redukcji napięcia emocjonalnego, kiedy ludzie mówią „a zasłużył sobie łajdak jeden, w związku z czym należy dać temu wyraz”. Takie osoby mają poczucie bezkarności, więc poziom frustracji wylewają na wszystkich kogo się da, włącznie z celebrytami itd. Wszyscy ci, którzy żyją światłem odbitym, zaczynają żyć życiem innych ludzi. Pojawia się też wielu celebrytów określanych jako postacie znaczące. Ostatnio z lubością obserwuje fenomen Dody i Pani Siwiec, gdzie tych komentarzy wokół nich jest mnóstwo i ludzie się identyfikują zastanawiając się czy ta sukienka jest odpowiednio dobrana do klapek albo czy woda na Karaibach jest wystarczająco przeźroczysta. To wszystko funkcjonuje na zasadzie: nie mam własnego życia, więc koncentruje się na postaci, przy której świece światłem odbitym. 

 


RB: Czyżbyśmy mylili blask nieba z jego odbiciem na tafli jeziora. Słuchamy osób, których nie powinniśmy słuchać?

HP: Właśnie tak jest. Najważniejsza  w tej chwili nie jest informacja ale narracja, a więc tworzenie historii, pewnej fabularyzacji informacji. Stąd bierze się zainteresowanie przepowiedniami. Okazuje się bowiem, że to są normalne prawa funkcjonowania psychospołecznego ludzi. To jest dla nas naturalne i nie unikniemy takich zachowań.


RB: Politycy mówią to co chcemy usłyszeć? Wciąż słyszymy, że sytuacja jest opanowana, a rzeczywistość wygląda zgoła inaczej.

HP: To jest ta sprzeczność informacyjna. Jeżeli dana informacja jest wzmocniona autorytetem, albo jest intensywnie nam przekazywana, no to wtedy człowiek zmienia swój system wartości i często zachowuje się nieracjonalnie, dziwnie. Redukuje swój lęk zachowując się agresywnie i niewytłumaczalnie. Często pojawiają się tzw. tematy zastępcze. W momencie kiedy nie możemy sobie poradzić z własnymi emocjami. Kiedy nie rozumiemy tego świata, właśnie wtedy bardzo chętnie koncentrujemy się na tym co zrozumiałe, np. ta grupa jest wroga, to oni są winni temu co się dzieje. Wtedy idziemy do przodu likwidując prawdziwe lub wyimaginowane zagrożenie. Mamy poczucie kontroli, bo wreszcie nasza aktywność coś daje. Jeżeli nie mamy poczucia sensu, to bardzo chętnie ludzie znajdują jakieś sytuacje, które dają jakiekolwiek poczucie kontroli. 


RB: Co musiało by się stać, żeby wszyscy bezwarunkowo uwierzyli w istnienie wirusa i słuszność wprowadzenia stanu pandemii?

HP: Niestety pojawia mi się tutaj wizja Orwella [z książki pt. Rok 1984 – przyp. red.]. Wszyscy powinni być w tym momencie manipulowani i ograniczeni. Po prostu wizja totalitarna. Rzeczywistość, w której myślę inaczej ale się do tego nie przyznaje, żeby mnie system nie wyeliminował. Masa wszystkim, jednostka niczym. Musielibyśmy mieć ten przysłowiowy rok 1984 w roku 2020. 


RB: Rozstrój nerwowy, psychoza, stany lękowe i bezsenność. To tylko kilka zaburzeń, które wymienia się jako możliwe powikłania po koronawirusa. To też są tzw. fake newsy?

HP: Jest to trauma. Jest to określony stresor, który zaburza naszą równowagę emocjonalną, tzw. homeostazę. Im stres dłużej trwa, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia nerwic, łącznie z fobiami lub też zaburzeniami psychotycznymi, czyli zaostrzenia chorób psychicznych, jeżeli ktoś takową ma lub miał objawy ukryte, które teraz się objawiają.  Permanentny stres, w którym teraz funkcjonujemy ma właśnie takie skutki. Posłużmy się per analogią. U żołnierzy, którzy byli na akcjach z bezpośrednim zagrożeniem życia, po powrocie pojawiły się zachowania dziwaczne typu złe sny, zwiększona agresywność lub lęk i niemożność przystosowania. To był syndrom stresu pola walki. To obciążenie emocjonalne spowodowały tego typu objawy. I teraz zastanówmy się nad mechanizmem nerwicowym. Nerwica to zaburzenia życia emocjonalnego. Pojawia się w momencie przeżycia traumy(silne emocje), ale też mogą być to jednorazowe sytuację typu atak, agresja, uczestnictwo w wypadku, ciężka choroba, ale mogą to być sytuacje subtraumatyczne z czym chyba teraz mamy do czynienia. Polega to na tym, że to są drobne obciążenia emocjonalne, a to konflikt, trudna sytuacja w rodzinie, informacje w mediach. Trwa to w czasie. Mówimy wtedy o nerwicy korozyjnej. 


RB: Mówiąc prościej, mamy worek, do którego wrzucamy małe elementy  i w pewnym momencie on pęka.

HP: I co się wtedy dzieje? Pojawia się intensywny objaw nerwicowy lub psychosomatyczny. Jeżeli przez długi okres czasu jesteśmy obciążeni emocjonalnie to te objawy muszą się zaostrzać. Nie ma mocnych. 


RB: Jeszcze na początku lockdownu informowano o wzroście sprzedaży środków psychotropowych i antydepresyjnych. Nie miało to wtedy poważniejszych konsekwencji. Czy jednak w przypadku kolejnego lockdownu nie grozi nam lawina samobójstw? Czy te wszystkie przysłowiowe „worki” popękają?

HP: Pewnie tak. Każdy ma jakieś zasoby odpornościowe. W momencie przedłużania się stanu subtraumatycznego te możliwości regeneracji i odporności będą coraz mniejsze. Różne formy zachowań samobójczych mogą się pojawić, nie tylko w depresji. Mogą się pojawić samobójstwa poszerzone. Przykład: Ojciec zabił teściową, żonę, córeczkę i siebie, bo chciał uchronić ich przed zagrożeniem. Jest jeszcze  jedna możliwa forma, tzw. samobójstwa bilansowe u osób z syndromem opuszczonego gniazda, czyli starsi ludzie, którzy zostali sami i nie bardzo widzą dalsze perspektywy. Mogą myśleć, że nic dobrego ich już nie czeka więc będą sobie odbierać życie. 

 


RG: Co z młodzieżą? Czy nie będą uważali zarażenia koronawirusem za coś atrakcyjnego?

HP: Aktualne badania mówią, że po przechorowaniu uzyskuje się formę odporności, dlatego mamy tendencje do leczenia osoczem. Takie prawdopodobieństwo jest. Kiedy młody człowiek nakłada mentalną tarcze, że on już chorował i jest bezpieczny, to redukuje swoje poczucie lęku i otoczenia przed nim. Inni muszą się ograniczam a on nie. Z tego tytułu może tak być. 


RB: Na początku pandemii była mowa o tym, że koronawirus to choroba bogatych. Czy to może być kluczowa sprawa w przyszłości społeczeństwa?

HP: Jasne. Mało tego. Pojawiły się zachowania w stylu miasto-wieś. Ludzie we wsiach uważali się za bezpieczniejszych. Te podziały pójdą jednak troszkę w innym kierunku. Jednym z podstawowych, który nas czeka podzieli ludzi na tych, którzy mają lekarstwo i na tych którzy lekarstwa nie mają. To przecież potężny argument do dominacji nad tymi bez szczepionek. 


RB: Jaka zatem będzie przyszłość?

HP: Cała walka polityków idzie w kierunku zachowania zasobów, czyli tego co mamy i posiadamy. Na tym się koncentrują wszystkie państwa. 


RB: Cytując zespół Tilt: „Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”, wtedy kiedy już dostaniemy lek, który będzie ogólnodostępny?

HP: Nie będzie tak samo jak było. Te procesy społeczne weszły za głęboko w zachowania społeczne. Potworzyły się nowe formy zachowań. Ten świat, który nas czeka, będzie zupełnie inny. Zmiany się dokonały. Nie ma powrotu do rzeczywistości z 2019 roku.

 

rafal.bolanowski@korso.pl

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama