Grzegorz Sudoł ma 45 lat to trzykrotny olimpijczyk (Ateny 2004, Pekin 2008 i Londyn 2012), brązowy medalista mistrzostw świata oraz srebrny medalista mistrzostw Europy. Reprezentował Polskę w Pucharze Europy w chodzie (medale w drużynie), a także w Pucharze Świata. Sportowiec jest absolwentem oraz pracownikiem naukowo-dydaktycznym Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, trenerem klasy pierwszej PZLA w lekkoatletyce. Po zakończeniu sportowej kariery zaczął uprawiać triathlon.
Grzegorz Lipiec: Kiedy zakończyl zawodową karierę to nie zostawiłeś sportu z boku, tylko spróbowałeś swoich sił w triathlonie. Jakie są jeszcze Twoje plany związane z tą dyscypliną w najbliższym czasie?
Grzegorz Sudoł: - Sezon triathlonowy już zakończyłem. Teraz na horyzoncie mam maraton w Chicago (8 października) i to do niego się teraz przygotowuje. Wracają do triathlonu to na pewno w następnym roku na pewno będę startował na dystansach 1/4 oraz 1/2 ironmana, choć celem numer jeden zostaje pełen ironman (3,86 km należy pokonać w wodzie, 180,2 km to jazda na rowerze, 42,195 km bieganie - dodaje autor). Chciałbym go zrobić choć jeden raz. Wszyscy wiemy w trakcie swojej kariery sportowej sporo się "nacierpiałem" choćby na takiej trasie 50 kilometrów chodu sportowego, ale bardzo chce mieć dystans ironmana na swoim koncie.
Największy kłopot w triathlonie masz z...
- Zdecydowanie z pływaniem, ale cały czas pracujemy nad tym elementem. Nie jest to też takie proste, choć widzimy progres. Przede wszystkim też czymś innym jest pływanie w basenie niż w otwartych zbiornikach wodnych. Mam też jakąś swoją obawę, bo w jednym z pierwszych startów zaliczyłem uderzenie w głowę od kogoś kto płynął blisko mnie. Taki tłok nie jest komfortowy. Pracujemy również nad jazdą na rowerze, a tutaj pomaga mi Marek Rutkiewicz - znakomity kolarz szosowy i świetny trener. Kolejne elementy to jedzenie i picie w trakcie startu. Cały czas się uczę tego, na przykład są takie sytuacje, że jadę na rowerze i łapie się, że 30 minut nie piłem, a w dalszej części wyścigu można za to zapłacić wysoką cenę.
Za nami Mistrzostwa Świata w Budapeszcie nie były one udane dla chodu sportowego. Nie chodzi nawet o wyniki sportowe, ale o niepotrzebne spięcie na linii zawodnicy/zawodniczki - Robert Korzeniowski. Jak skomentujesz to wszystko?
- Dla polskiego chodu sportowego jest to trudny rok, ale czasami tak bywa. Przede wszystkim Robert Korzeniowski nie poradził sobie z kadrą (przestał pracować z zawodnikami kadry jeszcze przed mistrzostwami globu - dodaje autor). Chodzi o podejście do zawodników. Każdy jest inny, każdy ma swój styl treningów. Sam też to doświadczyłem. Przede wszystkim trzeba rozmawiać z zawodnikami. Moim zdaniem nie była także potrzebna ta "szpileczka" Roberta Korzeniowskiego wobec zawodników na dwa dni przed startem. Mam nadzieję, że Katarzyna Zdziebło pozbiera się na igrzyska olimpijskie, bo wszyscy wiemy, że potrafi chodzić na wysokim poziomie. Kasia potrzebuje przede wszystkim spokoju, treningu swoim sposobem i wróci mocniejsza. Bardzo cieszy mnie postawa Olgi Chojecka, która już przed mistrzostwami sygnalizowała wysoką formę i została mistrzynią Polski na dystansie 5000 metrów. Liczę, że kadra męska z Dawidem Tomalą na czele też zrobi dobry wynik w Paryżu. Nie zgadzam się z opinią, że Dawid nie potrafi udźwignąć ciężaru złota olimpijskiego. On także potrzebuje czasu.
Teraz kilka dni byłeś w swojej rodzinnej Nowej Dębie. Jakie to było uczucie ponownie trenować na stadionie Stali, gdzie rozpoczynała się twoja sportowa przygoda, spotkałeś się ze swoim pierwszym trenerem Julianem Ziebą? Wiele się zmieniło?
- Zawsze odpoczywam w Nowej Dębie i fajnie było tutaj wrócić choćby na chwilę. Obiekt wygląda inaczej, nawet śmiałem się razem z trenerem Julianem Ziębą, że kiedy tutaj mnie prowadził to nie byłoby szans na trening po takim deszczu, bo byłoby błoto, a teraz jest piękny tartan. Wróciły wspomnienia z biegowych początków. Cieszę, że ten stadion tak wygląda i młodzież ma dobre warunki do treningów. Byłem razem z córką, która zdaniem trenera Zięby ma "papiery" na bieganie, sam zrobiłem swój trening, porozmawiałem z obecnymi zawodnikami Stali. Wszystko jest przed nimi, ale to jak będzie wyglądała ich dalsza sportowa droga zależy od nich samych.
Komentarze (0)