Polski Ład nas dobija
Sprzedawcy na rzeszowskim placu Balcerowicza nie mają łatwo. Bazary świecą pustkami, liczba klientów dramatycznie spada. W czwartkowe przedpołudnie (27 stycznia) rozmawialiśmy z kilkoma osobami handlującymi na targu. Wszyscy wspólnie potwierdzają, że "Polski Ład ich dobija".- Rosną koszty mojej pracy. Zderzyliśmy się z Polskim Ładem jak Titanic z górą lodową. Panuje chaos. Moja księgowa nie wie jak rozliczyć styczeń - mówi Mirosław, na co dzień handlujący drobnym sprzętem elektronicznym i małymi artykułami gospodarstwa domowego.
- Inaczej liczona składka zdrowotna i chaos podatkowy nie jest niczym dobrym - uzupełnia inny handlowiec.
Sprzedawcy jasno wskazują, że na Polskim Ładzie, jak na razie, tracą.
ZOBACZ TAKŻE: Handel na Placu Balcerowicza w Rzeszowie. W centrum miasta możesz kupić ubrania, sprzęt AGD i inne różności [ZDJĘCIA]
Ceny prądu i gazu są z kosmosu
- Za Platformy Obywatelskiej nie było rewelacyjnie, muszę jasno i obiektywnie przyznać. Ale dzisiejszy rząd nas wykończy!
- denerwuje się Alina, sprzedawczyni odzieży z "balcerka".
Pomimo, że sprzedawcy z placu Balcerowicza płacą opłatę targową i opłatę za najem stanowisk, odrębnie opłacają rachunki za prąd i gaz.
- Dzisiejsze ceny rachunków za prąd i gaz są z kosmosu - mówi sprzedawczyni, rozważając jednocześnie, czy nie zlikwidować swojego stanowiska sprzedażowego. - Pójdę pracować do marketu, tam na kasie zarobię więcej, niż handlując tutaj - mówi.
Zdaniem sprzedawczyni podwyżki prądu sięgnęły u niej około 200 zł na miesiąc, a gazu około 300 zł.
- Za tym wszystkim idą podwyżki cen mojego towaru. Ale co to da, kiedy nie ma kto tego kupować? - pyta retorycznie Alina.
We wtorek sejm przyjął zmiany w tzw. Tarczy Antyinflacyjnej, wprowadzając obniżki cen za prąd i gaz dla sektora małych przedsiębiorstw.
Komentarze (0)