Protest branży taksówkarskiej w Rzeszowie nie był jedynym, jaki odbył się dzisiaj w Polsce. Na podobny ruch zdecydowali się przedstawiciele branży w Krakowie, Bydgoszczy, Kielcach, Łodzi i Warszawie.
Rzeszowscy taksówkarze już kilka minut po godzinie 16 zaczęli zbiórke na parkingu przy hali Podpromie. Następnie udali się na krótką i wolną przejażdżkę przez miasto. „Kondukt pogrzebowy” z taksówką, na której umieszczono wieniec, przejechał ulicą Szopena, Targową, Piłsudskiego, Cieplińskiego, Lisa-Kuli i placem Śreniawitów.
Spośród około 1000 taksówkarzy pracujących w Rzeszowie, w wydarzeniu wzięło udział około 60 z nich. Byli to głównie przedstawiciele Radio Taxi i Super Taxi. Na proteście obecna była także popularna w mieście riksza! Na wielu samochodach umieszczono negrologi polskiego taksówkarza.
O postulatach taksówkarzy, ich aktualnych problemach oraz kasandrycznej przyszłości rozmawialiśmy z Pawłem Rusieckim, jednym z uczestników protestu, który taksówkarzem jest od 6 lat.
Rafał Bolanowski: Dlaczego zdecydowaliście się na protest?
Paweł Rusiecki: - Głównym postulatem jest to, że nasza branża nie została uwzględniona w pomocy, która jest szykowana przez rząd. Wszystkie branże, takie jak hotelarstwo i restaurację, które w tym momencie są zamknięte, mogą liczyć na taką pomoc. Dla nas jej nie przygotowano, bo w teorii my pracujemy, jednak kursy, które wykonujemy to za mało, żeby pokryć same składki ZUS. Nasza dzienna składka to jest 40 zł z groszami. Przy obrotach 30-40 zł dziennie nie jesteśmy w stanie pokryć tej składki, nie mówiąc już o amortyzacji auta, paliwie, wyżywieniu rodziny czy kredytach.
Jak wcześniej wyglądały pana zarobki?
- Po odliczeniu wszystkiego i przy założeniu, że samochód się nie zepsuje, że nie trzeba ani grosza w danym miesiącu dokładać do samochodu oprócz paliwa, można było zarobić około 3 tys. zł na czysto. Mówię o tym jakie są realia w Rzeszowie. Przepuszczam, że w większych miastach jest o wiele lepiej.
Ile dziennie wykonywał Pan kursów przed pandemią i ile jest ich teraz?
- Wcześniej kursów było około 7-8 dziennie, teraz jest około trzy kursy w tygodniu. Przy weekendzie od 8 do dziewięciu, dawniej było to od 15 do 20. Mamy na weekendzie spadek około 50 proc. W zwykły dzień to jest około 70-80 proc.
Poza tarczą możecie liczyć na jakąkolwiek inną pomoc?
- W tym momencie nie możemy liczyć na jakąkolwiek pomoc. Nie jesteśmy objęci w żadnym projekcie ustawy.
Ile jesteście w stanie przetrwać w takim trybie pracy?
- Dwa miesiące i albo zawieszę działalność albo zamknę. Ciężko powiedzieć. Szkoda mi tego, że w tym Państwie popiera się osoby nie odprowadzające składek ZUS, a które robią to samo co my. Nasi dziadkowie i babcie biorą emeryturę z tego, że taki gość jak ja, czy moi koledze, odprowadzają do ZUS-u składki i z tych pieniędzy są odprowadzane emerytury i renty. Gdy nas zabraknie zostanie i zostanie ta szara strefa to kto będzie wkładał w to pieniądze?!
Ktoś z pana znajomych był zmuszony do podjęcia radykalnych kroków, jak chociażby zamknięcie działalności?
- Ciężko powiedzieć. Jest kilku taksówkarzy, z którymi nie mam kontaktu od półtora miesiąca. Nie wiem co u nich się dzieje. Tak naprawdę znamy się z postoi. Wystarczy spojrzeć na plac Farny w Rzeszowie. Przy weekendzie było tam około 40-50 taksówek w kolejce, w tym momencie jest nas trzech. Jeżdżę nocą więc wiem co się dzieje.
System edukacji zdalnej też wydaje się mieć wpływ na waszą sytuację.
- Nie ma uczniów, nie ma studentów, nie ma żadnych imprez. W nocy Rynek żył. W tym momencie około północy Pan pójdzie na Rynek i nie ma się gdzie piwa napić. Nie ma co ukrywać, to jest duża cześć klientów, z których żyjemy.
Taksówkarze mają szanse na przebranżowienie?
- A za co? Jeżeli chcemy otworzyć sklep to trzeba zainwestować, a ja w tym momencie nie mam na utrzymanie tego biznesu. Skąd ja mogę wziąć pieniądze jak nie mam obrotów? Jaki bank mi da kredyt jeżeli ja nie mam obrotów> Nie mamy zdolności kredytowej, więc nie mamy jak się nawet przebranżowić.
Co oznaczają te wieńce na samochodzie?
- Chcemy pokazać, że za jakiś czas nasza branża będzie zakopana dwa metry pod ziemią.
rafal.bolanowski@korso.pl