reklama

- Antek nie potrafi przejść obojętnie, kiedy komuś dzieje się krzywda - mówi jego mama Edyta Bobko. 11-latek z Przemyśla uratował dwie tonące osoby w Bałtyku

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Podkarpacie Pisaliśmy już o bohaterskiej postawie 11-letniego Antka z Przemyśla, który wiedział co należy zrobić w sytuacji zagrożenia ludzkiego życia. Chłopak z Podkarpacia kiedy tylko zauważył dwie tonące osoby w Bałtyku natychmiast zaczął działać. Jak wyglądała cała akcja?
reklama

Pisaliśmy już o 11-letnim Antku z Przemyśla, który w trakcie rodzinnych wakacji i wypoczynku na plaży ruszył na pomoc i dzięki niemu udało się uratować dwie tonące osoby. PRZECZYTASZ O TYM TUTAJ

Jak ta cała akcja, która rozegrała się 11 lipca, w Rusinowie wyglądała z perspektywy rodziców chłopca? - Usłyszałam wołanie o pomoc jednej z kobiet, która odpoczywała na plaży niedaleko mojej rodziny. Ja również zaczęłam krzyczeć i usłyszał mnie mój mąż, który akurat opuszczał plażę. Kiedy syn dowiedział się, że ktoś się topi, zapytał czy dzwoniłam po pomoc. Natychmiast poprosił, żebyśmy zrobili łańcuch życia - wspomina Edyta Bobko. - Razem zaczęliśmy prosić ludzi, aby złapali się za ręce i wchodząc do wody umożliwili złapanie się osób, które ratowały dwóch osób. Pomocy potrzebowali syn i ojciec. 

Jak wspominają rodzice Antek cały czas wiedział co należy robić. Niestety, nie wszyscy potrafili się tak zachować.

- Kiedy kilka osób wyciągnęło chłopaka z wody i położyło go na brzegu to Antoś pobiegł po ratowników i poprowadził ich na miejsce zdarzenia, jednocześnie prosząc plażowiczów, aby zrobili dla nich miejsce. W międzyczasie podkopał rów, który miał zabezpieczyć chłopaka przed zalaniem falami. Poprosiłam, aby położyć chłopaka na boku, a nie na wznak. W chwili kiedy na miejsce przybyły wezwane służby, mój 11-letni syn zabrał nasz parawan i osłonił miejsce w którym przebywał chłopak i ratownicy mówiąc: "zasłonimy go, nie wszyscy muszą widzieć, jak go ratują". Niestety, odnieśliśmy wrażenie, że ludzie nie mają pojęcia co robić w czasie takiej sytuacji. Trudno uwierzyć, że spokojnie mogliby patrzeć na to co się dzieje. A jednak nikt nie zadzwonił po pomoc. 

- dodaje mama chłopca. 

11-letni Antek uwielbia pomagać innym osobom.

- Syn jest bardzo wrażliwy, empatyczny. Pracował ze mną jako wolontariusz, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie. Nie potrafi przejść obojętnie, gdy komuś dzieje się krzywda. Przykład: dzień przed akcją z ratowaniem ludzi podczas spaceru po plaży zauważył martwą fokę. Mąż na jego prośbę zgłosił to do Stacji Morskiej w Helu. Nie mieliśmy pojęcia, że takie rzeczy należy zgłaszać, Antoś wiedział. Fascynuje się wszelkimi pojazdami typu karetka, straż pożarna, czy policja. Bardzo dużo czyta, interesuje się ratownictwem. To nieprzeciętnie inteligentny chłopak - kończy pani Edyta.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama