Część z nich upowcy zwolnili, a na pozostałych (około 60) jeńcach dokonali mordu. Motyw ten wykorzystał w książce „Łuny w Bieszczadach” Jan Gerhard.
Historia przytaczana przez Jędrusia Ciupagę mrozi krew w żyłach. "Gdy obrońcom skończyła sie amunicja postanowili się poddać. Wziętych do niewoli powiązano kablem telefonicznym. Poprowadzono ich przez las w kierunku wąwozu. Jednym z żołnierzy jest Paweł Sudnik. Wie co go czeka!
CZYTAJ TAKŻE:
Ciała pomordowanych towarzyszy strzałem w tył głowy zaścielają dno wąwozu. Dostaje polecenie rozebrania się do naga. Ponownie wiążą mu ręce. Wola życia jest silniejsza. W momencie wyskakuje z miejsca kaźni. Uciekał kryjąc się za grube drzewa. Podczas biegu poczuł draśnięcie w ucho.
W lesie wpadł na krzyżujące się, na sypkim śniegu, ślady ludzkie. Odskoczył w bok. Schował się pod młodym świerkiem obsypanym puszystym śniegiem. Przez dziurawe gałązki dojrzał ścigających, którzy siarczyście klęli. (...)" CZYTAJ DALEJ>>
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.