Radzia jest bocianem uratowanym przez Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu z Radosławem Fedaczyńskim na czele. Kiedy została wyrzucona z gniazda, jej skrzydła były jak z gumy, nie kości. Zresztą tak jest do dziś - Radzia nie może latać. Weterynarze nie przestali wierzyć w słabą, porzuconą samiczkę.
Z kolei Radzio ma się świetnie. Spotkali się w ośrodku i zaiskrzyło. Jednak naturalnym odruchem bocianów jest odlot "do ciepłych krajów".
- Natura daje sygnał do wylotu, ale bez sprawnych skrzydeł nie ma szans. Co zrobi Radzio zostanie czy nas opuści?
- zastanawiają się weterynarze z przemyskiego ośrodka.
Co by sobie nie pomyśleć, odlot Radka może być tragedią dla Radzi. A ten już szykuje skrzydła do odlotu, najpóźniej - jak każe natura - powinien wylecieć w październiku. Czy jednak znów będzie na przekór naturze? Czy para zostanie razem?