Jak tłumaczy mieszkanka Widełki, znaleziona sowa, była w złym stanie, nie ruszała się. Dzięki szybko podjętej akcji ptak przeżył.
- Zadzwoniliśmy na straż miejską następnie do weterynarza - tak też dowiedzieliśmy się, że jest to rzadka odmiana sowy.
- pisze Justyna, mieszkanka Widełki.
Sowa od kolbuszowskiego weterynarza po badaniach i rehabilitacji miała trafić do Krakowa.
Na zdjęciu sówkę, trzyma dzielna Lena.
Komentarze (0)