reklama

NFZ ruszył na kontrole w przychodniach! Będą kary, a lekarze są oburzeni!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Pexels

NFZ ruszył na kontrole w przychodniach! Będą kary, a lekarze są oburzeni! - Zdjęcie główne

foto Pexels

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Wiele niepokojących sygnałów z całego kraju sprawiło, że Narodowy Fundusz Zdrowia postanowił dokładnie przyjrzeć się pracy w podstawowej opiece zdrowotnej.
reklama

Nasi Czytelnicy doskonale pamiętają historie o "kiju" przy Przychodni numer 3 w Tarnobrzegu. Pacjent musiał nim zastukać w parapet, aby dostać odpowiedni dokument. Kolejny przypadek, także z naszego regionu to Przychodnia Zdrowia "Piątka" w Mielcu, gdzie z cudem graniczyło dodzwonienie się po kod na e-receptę. Nacz Czytelnik dzwonił aż trzy dni!

Narodowy Fundusz Zdrowia ma dosyć takich informacji i postanowił skontrolować pracę przychodni z podstawowej opieki zdrowotnej. 

Kontrolerzy NFZ dokonują "telefonicznej weryfikacji dostępności do świadczeń", podając się za pacjentów. Jeśli nie udaje im się od razu dodzwonić lub umówić na wizytę tego samego dnia, świadczeniodawcy otrzymują pisma z groźbą kar umownych "z tytułu niezapewnienia bieżącej rejestracji świadczeniobiorców".  Lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego nie kryją oburzenia.

W piśmie do jednej z przychodni terenowy departament kontroli NFZ informuje, że kontroler dodzwonił się do rejestracji dopiero za czwartym razem i nie mógł umówić się na wizytę w tym dniu, co oznacza "utrudniony kontakt z placówką". Następnie pojawia się groźba kary umownej oraz wniosek o zmianę organizacji pracy "w sposób umożliwiający telefoniczny kontakt z placówką i bieżącą informację".

Andrzej Zapaśnik z Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia "Porozumienie Zielonogórskie" i jednocześnie szef dużej przychodni przeanalizował czas telefonicznych połączeń przychodzących w swojej placówce, w porównaniu do ubiegłego roku miesiąc do miesiąca. Od wiosny tego roku jest ich nawet dwukrotnie więcej.

- Zestawienie to nie obejmuje rozmów wychodzących, których też jest znacznie więcej, bo przecież pracownicy dzwonią do pacjentów, by poinformować ich o zleceniach czy wynikach badań. To oczywiste, że skoro jest więcej teleporad, bywają sytuacje, w których trudniej się dodzwonić czy też czas oczekiwania na wizytę się wydłuża. Niemniej jednak, pacjentów z objawami infekcji staramy się przyjmować tego samego dnia, a najpóźniej dnia następnego. Także z powodu bezpieczeństwa epidemiologicznego, żeby jak najszybciej ustalić, czy jest to zakażenie koronawirusem. Zarówno tego typu kontrole, jak i grożenie karami świadczą o tym, że urzędnicy żyją w jakiejś bańce, równoległej rzeczywistości. Nie dostrzegają, że pracujemy w sytuacji katastrofy medycznej, którą pogłębia jeszcze wszechobecny w różnych instytucjach chaos. I tylko, że POZ jeszcze działa, ta katastrofa nie jest totalna. Gdyby NFZ chciał naprawdę pomóc, mógłby poprawić komunikację między różnymi instytucjami, poczynając od siebie. Urzędnikom NFZ przydałby się staż w rejestracji przychodni POZ, może wówczas zrozumieliby, jak wygląda teraz nasza praca.

- przyznaje Zapaśnik na stronie internetowej Porozumienia Zielonogórskiego.

Lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego podkreślają, że słyszą o skandalicznych sytuacjach, gdy pacjent czeka na teleporadę nawet ponad tydzień. Jednak nie dotyczą one małych praktyk, tylko dużych, najczęściej sieciowych przychodni. Czy kontrolerzy NFZ także tam działają?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama