Fruwające klocki, zjedzony obiad przez kolegę - policjanci są wzywani do dziwnych interwencji

Oto kilka dziwnych interwencji do których wyjeżdżali tarnobrzescy policjanci.

CZYTAJ TAKŻE:

STRZELAŁ DO SĄSIADÓW - SĄ ZARZUTY DLA 61-LATKA>>

Do jednego z mieszkań w Grębowie, wezwano patrol policji. Na miejscu funkcjonariusze ustalili, że doszło do kłótni pomiędzy teściem a synową. Mężczyzna rozzłościł się, gdy dwoje jego wnucząt, w pokoju gdzie spał, rzucało w jego stronę klockami. 

Kolejny paradoks miał miejsce w sobotę po godzinie 20. Ze zgłoszenia z ulicy Wyspiańskiego w Tarnobrzegu wynikało, że do mieszkania 51-latka, przez otwarte drzwi, wszedł jego kolega i zjadł mu przygotowany obiad. Właściciel zdenerwował się, próbował wyprosić intruza, wtedy pomiędzy mężczyznami doszło do awantury. 

W sobotę wieczorem, policjanci zostali wezwani do domowej awantury. Do zdarzenia doszło przy ul. Jana Pawła w Nowej Dębie. Policjanci ustalili, że do mieszkania 56-letniego mężczyzny przyszła w odwiedziny jego znajoma. Oboje pili alkohol. 46-letnia kobieta zdenerwowała się, gdy okazało się, że będą spali w jednym łóżku, wtedy wezwała patrol policji. Kobieta za bezpodstawne wezwanie mundurowych odpowie przed sądem.

Także w Nowej Dębie podczas spotkania przy alkoholu, 50-letni mężczyzna nie mógł znaleźć swojego telefonu komórkowego. Doszło do kłótni między biesiadnikami. Mężczyzna myśląc, że został okradziony, wezwał patrol Policji. Podczas wyjaśniania okoliczności okazało się, że telefon miał w kieszeni, tylko o tym zapomniał.

Numer alarmowy 112, służy do kontaktu z policją, strażą pożarną oraz ratownikami medycznymi i należy z niego korzystać z rozwagą. Kierowanie nieuzasadnionych zgłoszeń powoduje nie tylko blokowanie łączy, ale i niepotrzebnie angażuje służby, które w tym samym czasie mogą być potrzebne gdzieś indziej. Za bezzasadne wezwanie kodeks wykroczeń przewiduje areszt, ograniczenie wolności oraz grzywnę do 1500 zł.