18 lutego zakończyła się 15-letnia batalia o sprawiedliwość. W buskim szpitalu w 2005 roku rodziła kobieta. Był to moment zmiany dyżuru - jedna doktor ginekolog kończyła pracę, druga zaczynała. Obie zaniedbały rodzącą i doszło do błędu medycznego. Skutki są dramatyczne.
- W wyniku zaniedbań urodził się podduszony chłopiec, który od 15 lat cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe. Porusza się na wózku inwalidzkim i do dziś wymaga całkowitej opieki. Rozumie otaczającą go rzeczywistość, choć mówienie przychodzi mu z trudem
- cytujemy portal prawo.pl, który opisał sytuację, jaka miała miejsce w szpitalu w Busku-Zdroju.
18 lutego w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie zapadł wyrok - szpital został zobowiązany do zapłaty na rzecz chłopca 2 milionów zł. Dożywotnio musi też wypłacać poszkodowanemu co miesiąc 13 tys. złotych renty. To jedno z najwyższych w historii odszkodowań.
- Dla nas to ogromna kwota, ale rozumiemy, że takiej krzywdy, jakiej doznał ten chłopiec, ani jemu, ani rodzicom, żadne pieniądze nie zrekompensują. Naszym problemem jest tylko to, że musimy znaleźć te środki w swoim budżecie
- mówił portalowi prawo.pl Grzegorz Lasak, obecny dyrektor szpitala.
Zaznacza, że 15 lat temu szpital w Busku Zdroju miał sumę gwarancyjną polisy OC.
- Dlatego ubolewam nad tym, że nie doszło do ugody z rodzicami poszkodowanego dziecka. Oni wezwali przedsądowo szpital do zapłaty kilkuset tysięcy złotych. Ówczesny dyrektor nie chciał z nimi rozmawiać i to był wielki błąd, bo teraz kwota urosła nam do 2 mln złotych. Narosły też odsetki
- zaznaczył Grzegorz Lasak. Losem chłopca nie zainteresowała się także lekarka, która zaczynała dyżur i która w większym stopniu odpowiadała za tragedię, jaka się wydarzyła.
Szpital z racji zasądzonego odszkodowania nie będzie mógł zaplanować ani podwyżek dla personelu, ani inwestycji w najbliższej przyszłości. Ma jednak o tyle komfortową sytuację, że nie jest zadłużony.