Wielkie firmy energetyczne kończą już kalkulować koszty i wkrótce złożą wnioski o zatwierdzenie nowych taryf do Urzędu Regulacji Energetyki. Sprzedawcy kalkulują koszty energii kupowanej na rynku hurtowym oraz pozostałe koszty wynikające z działalności, a następnie przekładają je na ceny dla odbiorców końcowych, czyli gospodarstw domowych.
CZYTAJ TAKŻE:
Jak bardzo te podwyżki będą dotykać portfele "Kowalskich"? Wystarczy wsłuchać się głos z konferencji prasowej firmy Enea.
- Będziemy składać wniosek o zwiększenie taryfy dla gospodarstw domowych. Pamiętajmy jednak, że cena energii to mniej więcej tylko połowa całego rachunku za prąd. Dlatego hipotetycznie gdyby taryfa wzrosła o 40 procent, to wzrost całego rachunku za prąd sięgnąłby 20 procent. Chyba trudno będzie uzyskać właśnie taki wzrost taryf, na poziomie 40 proc. Ale nie ukrywam, że właśnie takim wzrostem cen bylibyśmy zainteresowani, by przynajmniej wyjść na zero.
- mówi prezes Enei Paweł Szczeszek.
40 procent - to byłoby gigantyczne obciążenie dla budżetów domowych! Musimy czekać, bo urząd na razie nie może powiedzieć, czy i o ile urosną nasze rachunki w przyszłym roku.
- Informacji na temat skali podwyżek cen energii elektrycznej dla tej grupy odbiorców, należy spodziewać się w grudniu. Warto zauważyć, że ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych w Polsce są obecnie znacznie poniżej średniej ceny w Unii Europejskiej.
- wskazuje Magdalena Smokowska z Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
Kolejna zła informacja? Podwyżki będą rozłożone w czasie od 2022 roku. Teraz pozostaje nam czekać i zobaczyć ile będziemy doliczać pieniędzy do rachunków za prąd.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.