W piątek, 26 listopada, świat sportu dowiedział się, że po kilku tygodniach walki zmarł Artur "Waluś" Walczak. Były strongman brał udział w gali PunchDown5. Tam walka polegała na uderzeniach przeciwnika otwartą dłonią. Po jednym z ciosów "Waluś" stracił przytomność i został odwieziony do szpitala. Miał ciężkie uszkodzenie mózgu i po operacji przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej. Nie udało się Artura wybudzić ze śpiączki.
Tego samego dnia mogło dojść do kolejnej tragedii. Podczas gali The War 3 (walki na gołe pięści - dodaje red.) doszło do skandalicznej sytuacji. Podczas walki dwóch drużyn, które składały się z pięciu osób, jeden z zawodników został znokautowany. Tylko rywal zamiast odejść nadal uderzał go w głowę!
Dlaczego sędzia nie wkroczył szybko do akcji tylko przyglądał się jak przedstawiciel jednej z drużyny okłada już znokautowanego rywala! Jak napisał na Twitterze dziennikarz Wirtualnej Polski - Szymon Jadczak, mieliśmy tam wątki podkarpackie. Okazuje się, że w tym starciu walczyli ze sobą szalikowcy: Resovii Rzeszów oraz Wisłoki Dębica.
Ile jest w tym prawdy? Według naszych ustaleń miało tam nie być żadnego przedstawiciela kibiców z Dębicy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.