Trzy godziny próbował uzyskać informacje o stanie zdrowia swojej żony
Przez trzy godziny mąż 67-letniej mieszkanki Sanoka próbował dowiedzieć się o jej bieżącym stanie zdrowia. Kobieta z wodą w płucach trafiła do Kliniki Pulmonologii i Chemioterapii Podkarpackiego Centrum Chorób Płuc przy ulicy Rycerskiej w Rzeszowie. Sanoczanka jest osobą ubezwłasnowolnioną, choruje na Alzheimera. Wymaga stałej opieki i nadzoru.Do Kliniki Pulmonologii w Rzeszowie mieszkanka Sanoka trafiła w środę, 10 listopada. Wcześniej miejsca dla niej szukano w szpitalach w Sanoku czy Krośnie, niestety bezskutecznie. Do stolicy Podkarpacia trafiła transportem medycznym. Za nią przyjechał jej mąż oraz opiekunka.
Tu rozpoczęły się jednak problemy. Pacjentka w karetce czekała kilkadziesiąt minut na przyjęcie. Kiedy trafiła już do kliniki, jej mąż i opiekunka próbowali uzyskać informację o stanie zdrowia sanoczanki. Drzwi do szpitala były zamknięte, a sam kontakt z pracownikami kliniki odbywał się przez domofon.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Medycy alarmują. Dzieci atakują jednocześnie dwa groźne wirusy. COVID-19 i RSV nakładają się na siebie
- Nie wpuścili nas nawet do przedsionka. Jak dzwoniliśmy domofonem, to jakaś kobieta, o której nawet nie wiadomo było czy jest lekarzem, czy pielęgniarką, mówiła, że trzeba czekać. Nic więcej. I tak trzy godziny - mówi rzeszowskiej Wyborczej opiekunka 67-latki.
Zdaniem opiekunki pod drzwiami kliniki czekał także 70-letni mężczyzna, którego również żona trafiła do Kliniki Pulmonologii. On też nie wiedział co dzieje się z jego małżonką.
Opiekunka: Było nam zimno, nie wpuścili nas nawet do przedsionka
Opiekunka 67-letniej kobiety chorej na Alzheimera martwiła się także o jej stan zdrowia psychicznego.
- Nikt nic nie mówił. Ta kobieta choruje na Alzheimera, to jest przecież trudna pacjentka. Jestem zaszczepiona, chciałam wejść, pomóc, ale nie. Nawet do przedsionka nas nie wpuścili, żebyśmy się ogrzali. W międzyczasie służba więzienna przywiozła jakiegoś więźnia. Oni weszli bez problemu i mogli czekać w poczekalni, my musieliśmy marznąć
- opowiada rzeszowskiej Gazecie Wyborczej opiekunka.
fot. materiały czytelnika
W rozmowie z rzeszowską Gazetą Wyborczą Andrzej Sroka rzecznik Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 w Rzeszowie (ta jednostka kieruje Kliniką Pulmonologii) stwierdził, że "z uwagi na pandemię szpital przyjmuje do środka budynku tylko osoby chore". Jednocześnie, zdaniem Sroki, mąż pacjentki miał być na bieżąco informowany o stanie zdrowia 67-latki. Tej wersji opiekunowie kobiety jednak nie potwierdzają.
Ostatecznie kobietę wypisano do domu, wobec braku konieczności hospitalizacji.
Pacjenci Szpitala Miejskiego oczekują na przyjęcie pod "gołym niebem"
Problemy z dostępem do placówki mają nie tylko opiekunowie czy rodzina chorych. Na zimnie, bez dostępu do toalety - tak oczekują na przyjęcie pacjenci Szpitala Miejskiego w Rzeszowie, również przy ulicy Rycerskiej.- We wtorek miałem skierowanie na oddział chirurgiczny. Dzień wcześniej, w rozmowie z Izbą Przyjęć, ustaliłem datę i orientacyjną godzinę przyjęcia do szpitala - mówi nam 55-letni Kazimierz, mieszkaniec Rzeszowa.
POLECAMY RÓWNIEŻ: Matka zakażona COVID-19! Szpital nie może odmówić wydania noworodka!
Mężczyzna, jak relacjonuje, przybył zgodnie z umówioną godziną pod budynek Izby Przyjęć. Przy użyciu domofonu zgłosił Izbie Przyjęć swoją obecność. - Myślałem, że wkrótce wejdę do środka. Stało się to po około półtorej godziny - opowiada.
- Poszczególne oddziały szpitalne wyznaczają pacjentom konkretne godziny przyjęć, aby kontakt pomiędzy nimi był jak najmniejszy. Jednak ze względu na to, że pacjenci z różnych względów, zgłaszają się do szpitala wcześniej niż wyznaczona przez oddział godzina przyjęcia, tworzą się kolejki
- informuje nas Marzena Kłeczek-Krawiec, rzecznik prezydenta Rzeszowa, któremu podlega Szpital Miejski.
Pytamy zatem Urząd Miasta Rzeszowa o możliwość rozstawienia namiotów z ławeczkami i nagrzewnicą, aby zapewnić pacjentom "normalne" warunki oczekiwania na przyjęcie do placówki. - Ustawienie namiotów z ławeczkami i nagrzewnicą i zbieranie się tam pacjentów nie jest możliwe, ze względu na prawdopodobieństwo zarażenia się COVID -19 - odpowiada Kłeczek-Krawiec.
- Dyrekcja szpitala prosi o zgłaszanie się do szpitala punktualnie w godzinach wyznaczonych przez konkretne oddziały
- mówi rzecznik prezydenta. A co w przypadku, kiedy to pacjenci są punktualnie, a mimo to oczekują na przyjęcie? Na to pytanie nie znamy żadnej odpowiedzi.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.