reklama

Sędzia MMA, wokalista i... operator 112. Szymon Deręgowski z Rzeszowa opowiada o pracy na słuchawce numeru alarmowego [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Rzeszów Szymon Deręgowski z Rzeszowa od sześciu lat jest operatorem numeru alarmowego 112 w Centrum Powiadamiania Ratunkowego. 11 lutego to Europejski Dzień Numeru Alarmowego, czyli doskonała okazja, aby poznać pracę osoby przyjmującej zgłoszenia o wypadkach, zatrzymaniach krążenia, miejscowych zagrożeniach, porodach czy próbach samobójczych.
reklama

Na co dzień jest operatorem numeru alarmowego 112 w Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Rzeszowie. W wolnych chwilach sędziuje zawody MMA, nawet na arenie międzynarodowej. Jest też wokalistą zespołu Cztery Kilo Obywatela. Szymon Deręgowski z Rzeszowa w Europejski Dzień Numeru Alarmowego zdradził nam szczegóły swojej odpowiedzialnej pracy. 

Dominik Bąk: Pamiętasz swój pierwszy dzień na słuchawce w Centrum powiadamiania Ratunkowego?

Szymon Deręgowski, operator 112: - Oczywiście. Rozpoczynałem pracę w grupie 11 nowych pracowników. Po kilku miesiącach przygotowań i egzaminów, kiedy nadszedł pierwszy dzień pracy, pamiętam zarówno duży stres, jak i dużą mobilizację. Zawsze nowy pracownik może jednak liczyć na pomoc doświadczonych kolegów i tę pomoc było czuć od początku. Ta świadomość bardzo ułatwiała początek mojej pracy.

Jak wygląda Twój dzień pracy?

- Pracujemy w 12-godzinnym trybie zmianowym. Zmiana dzienna rozpoczyna się o godzinie 7:30 i kończy o 19:30. Kolejnego dnia przychodzimy na godziny nocne od 19:30 do 7:30. Przysługuje nam również standardowy czas przerwy, który musimy jednak skoordynować w odpowiedni sposób tak, żeby stale utrzymać odpowiednią grupę operatorów gotowych do odbioru zgłoszeń.

Średnio na dyżurze dziennym operator podkarpackiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego odbiera od 100 do 200 połączeń. Zdarzają się jednak dni, kiedy odebranych połączeń jest więcej i ich liczba przekracza 300. Dyżury nocne to średnio od 50 do 130 połączeń i, tak jak w przypadku dyżurów dziennych, często trafiają się "nocki'"powyżej 200 telefonów na operatora. Wiąże się to np. z wichurami, zamieciami, powodziami. Regularnie większą liczbę połączeń obserwujemy w weekendy i święta.

W systemie powiadamiania ratunkowego obowiązuje również tzw. zastępowalność. Polega ona na tym, że połączenie, które czeka na odebranie w lokalnym CPR powyżej 25 sekund (z powodu zajęcia wszystkich operatorów w danym województwie), jest przekierowane do pierwszego wolnego operatora w Polsce. Odbieramy więc również połączenia z Helu czy z Krupówek.

Jakie sytuacje, zdarzenia, które usłyszałeś w słuchawce, utkwiły Ci w pamięci?

- Jest wiele sytuacji, które zapadają w pamięć. Są to głównie pierwsze zdarzenia w poszczególnych kategoriach. Pierwsze zgłoszenia od ofiar wypadków lub zgłoszenia dotyczące zdarzeń dziejących się poza granicami naszego kraju.

Pamięta się zawsze pierwsze zgłoszenia od dzieci, uciekających przed przemocą domową, zadławienia noworodków czy długie często dramatyczne rozmowy z samobójcami. Po latach robi się z tego potężna lista.

Każdy telefon na numer 112 jest zasadny? Zdarzają się sytuacje, gdzie zgłaszający nie musiał dzwonić na numer alarmowy, jednakże to zrobił?

- Dwa najbardziej absurdalne zgłoszenie, jakie pamiętam, dokonane przez trzeźwego i zdrowego psychicznie dorosłego człowieka, to próba wezwania policji na stacje paliw, gdzie sprzedawca odmówił zgłaszającemu mężczyźnie podania pełnego składu parówki, która miała trafić do jego hot-doga. Dla osiągnięcia równowagi płci, zgłoszenie od dorosłej kobiety i jej prośba o pomoc policji do mini zoo, gdzie „osioł ugryzł lamę”.

Dzieci często wiedzą lepiej, do czego służy numer 112. Zarówno pan od parówki, jak i pani od ugryzionej lamy, byli zaskoczeni i oburzeni faktem nieprzyjęcia ich zgłoszenia.

Oprócz typowych zgłoszeń blokujących numer alarmowy są też zgłoszenia często zasadne (kradzieże, uszkodzenia mienia itp.), lecz niealarmowe. Na numer alarmowy kierujemy zgłoszenia tych sytuacji, które są dynamiczne, dzieją się w tym momencie, gdzie sprawcy zdarzenia są na miejscu lub uciekają z miejsca zdarzenia, lub mogą eskalować.

Dla przykładu jeśli zorientowaliśmy się po powrocie z wakacji, że ktoś przebił opony w naszym samochodzie zaparkowanym dwa tygodnie pod blokiem, to jest to zasadne zgłoszenie uszkodzenia mienia. Jednak przyjazd patrolu na sygnale nie jest tu konieczny – a tylko takie zgłoszenia mają trafiać na numer alarmowy. Tego rodzaju sytuacje zgłaszamy na komisariatach poprzez złożenie zawiadomienia, a policja prowadzi następnie czynności tj. zabezpieczanie okolicznych monitoringów itp.

Czy praca ta daje Ci satysfakcję? 

- Praca jest wymagająca zarówno fizycznie jak i psychicznie. Szczególnie wieloletnie funkcjonowanie w trybie zmianowym na dyżurach nocnych, pozostawia swój ślad na organizmie. Jednak satysfakcja z pracy, zgrany zespół pracowników i pozytywna atmosfera, w moim odczuciu, wciąż przykrywają wszystkie minusy.

Większość pracowników Centrum Powiadamiania Ratunkowego ma dużo różnych zajawek. Są motocykliści (i motocyklistki), biegacze, żeglarze, tancerki. Są fani wspinaczki, surwiwalowcy, był nawet pilot, nurek czy kierowca rajdowy. Więc przez takie znajomości można też wpaść w jakieś nowe hobby.

Jesteś sędzią zawodów MMA. Skąd takie zainteresowanie?

- Po wejściu w środowisko brazylijskiego Jiu Jitsu, większość sportowców przygotowywała się do startów w zawodach. Ten szybko zyskujący popularność sport zafascynował i mnie. Zacząłem więc trenować. Jakieś 9 lat temu klub, w którym działałem, współorganizował amatorskie zawody MMA.

Dzień przed tymi zawodami była możliwość przejścia podstawowego kursu sędziowskiego. Potem były kolejne krajowe i międzynarodowe kursy. Generalnie od tamtej chwili pojawiam się na amatorskich i zawodowych galach w roli sędziego punktowego i klatkowego.

To dla mnie przede wszystkim forma odstresowania się od codzienności.

Okey... Jesteś także wokalistą. Twój głos, podchodzący pod rockowe brzmienie, jest imponujący. 

W dzieciństwie do mojego rodzinnego Dubiecka przyjeżdżał nauczyciel z przemyskiej szkoły muzycznej. Wtedy to poznawałem podstawy gry na różnych instrumentach. Zespół Cztery Kilo Obywatela to jednak inna bajka. To taki generator niesamowitych wspomnień i świetna przygoda.

Jeden z singli zespołu Cztery Kilo Obywatela.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama