Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie sposób w jaki montowano reklamy. Otrzymaliśmy bowiem sygnał, że pewnego dnia w jednym z gabinetów wynajmowanych od Tarnobrzeskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego pojawili się pracownicy tej firmy, którzy bez pytania o zgodę lekarki chcieli powiesić reklamę gabinetu biofeedback. Osoba ta nie zgodziła się na taką reklamę. Kilka dni później ponownie pojawili się tacy sami goście i zamontowali reklamę. Sprawa ma jednak dalszy ciąg, bo terapeutą reklamowanego gabinetu jest miejski radny Sławomir Partyka. To sprawia, że pojawia się podejrzenie że radny reklamuje swoją działalność na mieniu gminy, a to grozi utratą mandatu radnego. Radny został zatem publicznie zapytany: czy prowadzi taką działalność gospodarczą, jeśli tak to jaki ma z tego tytułu dochód, jaki był koszt reklamy gabinetu, jeśli były to stawki preferencyjne to na jakiej zasadzie zostały przyznane, a jeśli było to za darmo to dlaczego? W trakcie dyskusji pod postem radny odniósł się do wybranych kwestii.
- Gabinet prowadzi stowarzyszenie (Stowarzyszenie ESTEKA - wyjaśnia autor), a na powieszenie plakatów jest zgoda. Dodam, że plakaty nie zostały jeszcze wywieszone wszędzie tam gdzie miały być. W trosce o dobre imię stowarzyszenia i gabinetu, rezygnujemy z reklamy. Mam nadzieję że Ci którzy potrzebują wsparcia terapeutycznego dowiedzą się o tej terapii inną drogą. Koszt za reklamę był 0 złotych, bo jeszcze w ogóle nie zaistniała. Mogę podać ile kosztowały ramki, reklama w prasie. Jako stowarzyszenie staramy się pozyskiwać środki z funduszy zewnętrznych, żeby beneficjenci nie płacili, w trakcie realizacji grantów z terapeutą podpisywana jest umowa zlecenie. Chcę dodać, że Pana wpis spowodował niepotrzebne zamieszanie, które w działaniach terapeutycznych jest niepotrzebne - napisał Sławomir Partyka.
Na łamach Tygodnika Nadwiślańskiego radny dodał, że w gabinecie pracuje na umowę zlecenie, jako terapeuta i w żaden sposób nie łamie przepisów prawa.
O reklamy zapytaliśmy także prezesa zarządu Tarnobrzeskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Bogdana Bajorskiego, ale odpowiedź otrzymaliśmy od... prokurenta firmy Łukasza Mędrykowskiego. Oto treść maila:
- W odpowiedzi na zadane przez Pana pytanie pragnę poinformować, iż Pan Sławomir Partyka jeszcze w ubiegłym roku uzyskał zgodę Prezydenta Miasta Tarnobrzega na powieszenie reklam. Zwracam Pana uwagę, że reklamy zostały powieszone w budynkach należących do naszej gminy oraz w budynkach, w których miasto ma udziały. Pan Sławomir Partyka sfinansował z własnych środków reklamy oraz materiały montażowe. Pragnę zaznaczyć, iż w dniu 27.01.2020 roku reklamy zostały usunięte ze wszystkich lokalizacji.
Uściślając: zgodę na reklamowanie takich usług otrzymało Stowarzyszenie ESTEKA i reklama jest darmowa.
OD AUTORA:
Przez kilka ostatnich lat wiele razy zdarzało mi się pisać o mniej lub bardziej bulwersujących sprawach związanych z życiem lokalnym Tarnobrzega, czy też Stalowej Woli. Rzadko też prowadziłem polemikę, ale tutaj niejako jestem do niej zmuszony. Pan radny Sławomir Partyka prokuruje bowiem bardzo niebezpieczne zjawisko - choć jawi się jako obrońca demokracji: zrzuca na dziennikarza fikcyjną winę, że ktoś nie skorzysta z terapii. Ba, drugi radny określa moje pytania jako hejtowanie radnego Partyki. Skoro za hejt uznajemy proste pytania wspomniane w tekście, to naprawdę nic mnie już nie jest w stanie zdziwić. Dalej: radny Partyka z oburzeniem przyjmuje pytanie o zarobki, a zatem wyjaśniam: jest Pan osobą publiczną i żadną tajemnicą nie powinno być to ile Pan zarabia. Reklama została usunięta i to jest podobno wina tych, którzy mają prawo zapytać osobę publiczną o jej działalność. Skoro według radnego reklama jest zgodna z prawem i nic się nie stało to po co jest usuwana? Każdy z Czytelników może sam odpowiedzieć na to pytanie. Moim subiektywnym zdaniem to właśnie takie niedomówienia wyrządzają większą krzywdę zacnemu Stowarzyszeniu ESTEKA niż pytania dziennikarza.