Trzy lata po tragedii w Werynii, a pamięć nadal żywa

Opublikowano:
Autor:

Trzy lata po tragedii w Werynii, a pamięć nadal żywa - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Żadnym innym wydarzeniem nie żyli tak mocno mieszkańcy Podkarpacia i środowisko piłkarskie, jak tragedią, do której doszło 26 marca 2016 roku. Pięciu piłkarzy Stali Mielec straciło życie, jadąc busem, po zderzeniu z ciężarówką.

Trzy lata temu, 26 marca był bardzo chłodny, z nieba lał się drobny deszcz, a drogi były śliskie. Z samego rana ośmiu piłkarzy Wólka Pełkińska jechało rozegrać mecz z drużyną, do której dołączyli całkiem niedawno. Nie mieli blisko - podróż na treningi i mecze to półtorej godziny w jedną stronę. Siedmiu do busa wsiadło w Mielcu, ósmy w Kolbuszowej.

Tego dnia mieli zagrać z Avią Świdnik i wiedzieli, że nie będzie to mecz łatwy, zresztą to była Wielka Sobota, wszyscy żyli już świętami. Za kierownicą, uchodzący za bardzo dobrego kierowcę, Kamil H. Około godziny 9 .30 wyjeżdżali z Weryni w powiecie kolbuszowskim. Na ostrym zakręcie, na zjeździe z górki bus kierowany przez 26-letniego piłkarza wpadł w poślizg. Ten błąd stal się początkiem ogromnej tragedii. Doszło do zderzenia busa z jadącym z drugiej strony tirem.

Głucha cisza, w pobliskich kościołach księża święcili koszyczki wielkanocne, słychać co chwilę przejeżdżające wozy strażackie, policyjne radiowozy, pogotowie ratunkowe. Słychać było przelatujący śmigłowiec. Musiało się coś stać...

Na miejscu zginęły trzy osoby: bracia Kamil (22 lata) i Rafał (27 lat) Pydychowie, a także 18-letni Patryk Szewczak. O życie w szpitalu walczyli Mariusz Korzępa (25 lat) i Kamil Oślizło (29 lat). Wszyscy mieli nadzieje, że uda się ich uratować, cały region wierzył, że stanie się cud, ale kiedy dzień po dniu docierały do nas informacje, o kolejnych ofiarach tragicznego wypadku, wiara powoli umierała.

O życie wciąż walczył trzeci z braci Pydychów - Krystian. Jego obrażenia były bardzo poważne, przez wiele tygodni utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. Lekarze robili, co mogli, by utrzymać go przy życiu. Tymczasem w regionie ruszyły zbiórki pieniędzy na leczenie i rehabilitację Krystiana, spontaniczne akcje były zrywem serca, potrzebą pomocy i wsparcia, szczególnie wśród przyjaciół ofiar i rodzin. Bo przecież ci, którzy odeszli, zostawili żony, dzieci, partnerki, rodziców, rodzeństwo... Wiele meczy w całej Polsce w tym czasie rozpoczynało się minutą ciszy.

Krystian przeszedł długą, trudną i bolesna drogę w powrocie do zdrowia i do względnej normalności, bo czy po takim dramacie, można jeszcze funkcjonować jak przed? Kiedy przebywał w śpiączce doznał dwóch udarów, kiedy się obudził nie czuł ani rąk, ani nóg.

Ocalał cudem. Po wybudzeniu ze śpiączki ważył 50 kg. Chodzić musiał uczyć się niemal od podstaw. A przecież obrażeń miał mnóstwo. Lewa strona czaszki była połamana, poważne stłuczenie i obrzęk mózgu. Podczas śpiączki miał dwa udary niedokrwienne mózgu. Po przebudzeniu paraliż czterokończynowy. Ale nie poddawał się i do dziś jest przykładem człowieka z ogromnymi chęciami do życia, energią i zapałem.

Na cześć braci i przyjaciół, których już nie ma, organizuje memoriał charytatywny - co roku. Pieniądze, które zbierze, przekazuje na cele charytatywne.

Co z kierowcą busa? Kamil H., który 26 marca 2016 roku, kierował busem skazany został na 1,5 roku bezwzględnego więzienia. Ponadto przez trzy lata ma zakaz prowadzenia pojazdów. Dodatkową karą jest wypłata po 15 tys. zł zadośćuczynienia rodzicom jednej z ofiar. Wyrok jest prawomocny. Kierowca tira uznany został za niewinnego tej tragedii.

Dlaczego o tym piszemy po tak długim czasie? 13 lipca III Memoriał 5 Chłopaków ze Stali, nad którym to wydarzeniem Portal Korso24 ma patronat medialny. Więcej o wydarzeniu już niebawem.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE