Po remoncie nawierzchni na ul. 3 Maja i ul. Kościuszki władze miasta postanowiły podobny rodzaj rewitalizacji wykonać na ul. Mickiewicza, dzięki czemu rzeszowski deptak zyskał by nową przestrzeń. Plany ratusza zakładają również wyłączenie ulicy z ruchu samochodowego.
- Chce, aby ulica swoim wyglądem przypominała deptaki, które już przebudowaliśmy.
- tłumaczył wówczas Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.
Na przeszkodzie do realizacji zamierzeń stoi wojewódzki konserwator zabytków, który uważa, że remont należy przeprowadzić z zachowaniem zabytkowej porfirowej nawierzchni ulicy.
Tadeusz Ferenc wraz z miejskimi urzędnikami nie dali za wygraną i postanowili „rzucić rękawice” konserwatorowi. Prezydent jeszcze w 2019 roku zlecił Miejskiemu Zarządowi Dróg, aby na ulicy postawili tablice z napisem „Konserwator nie pozwala na rewitalizację ul. Mickiewicza”. Później okazało się, że znak stoi bezprawnie, gdyż w zabytkowych dzielnicach mogą stać tylko znaki drogowe, a na resztę tablic potrzebna jest zgoda konserwatora.
W kolejnej odsłonie konfliktu mamy próbę dojścia do kompromisu. Ratusz chciał ułożyć kamienne płyty tylko i wyłącznie w miejscach gdzie przechodzą ludzie, a kostkę wykorzystać do wykończenia nawierzchni. I takie rozwiązanie nie pomogło. Władze miasta interweniowały także u Piotra Glińskiego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jednak bezskutecznie.
Gdy skończyły się możliwości pokojowego rozwiązania sporu, ratusz wybrał znacznie radykalniejsze kroki i na decyzję konserwatora wniósł skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Jak na dzień dzisiejszy wygląda sprawa?
- Oczekujemy na termin rozprawy w WSA.
- informował na poniedziałkowym spotkaniu prezydenta z szefami zarządów miejskich Andrzej Maciejko, pełniący obowiązki dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg. Spór z konserwatorem na pewnie nie pomoże miastu w rewitalizacji ul. Grunwaldzkiej, o którym pisaliśmy TUTAJ.
rafal.bolanowski@korso.pl