- Przychodzi do mnie do pracy młody chłopak 11-13 lat trzyma w woreczku drobne pieniądze 20,10,5,2,1 zł, wszystkiego około 300 zł. Proszę Pana czy dałby Pan radę wymienić mi te pieniążki na grubsze? (...) Zaczynamy wymieniać. Prawie wszystko wymienione. Na ladzie leżą jeszcze dwa banknoty po 50 zł i jeden 10 zł. Daj chłopcze te dwie pięćdziesiątki to dam Ci jeszcze całe 100 zł, "nie proszę Pana to muszę zostawić", bo muszę zapłacić księdzu podatek ministrancki 30 zł od jednej kolędy
- opisuje na Facebooku sytuację pan Rafał.
- Jaki podatek, o czym Ty mówisz? Tak proszę Pana, każdy ministrant musi zapłacić księdzu za przechodzoną kolędę podatek ministrancki w kwocie 30 zł. Pytam chłopca, a jak nie zarobisz, co wtedy? Mówi, że wczoraj było słabo. Ale dziś zarobiłem, więc ureguluję za wczoraj i za dziś, dlatego potrzebuję 60 zł. Nogi mi się ugięły. Zabrakło mi po prostu oddechu i słów, jak można. (...) Dla mnie po prostu karygodne
- spuentował sprawę facebookowicz. Dodajmy, że pan Rafał nie mieszka na Podkarpaciu. Ale zapytaliśmy mieszkańców naszego województwa, czy podobne praktyki mają u nas miejsce. Zapytanie w tej sprawie również wysłaliśmy 10 stycznia do jednej z diecezji z terenu Podkarpacia, ale do dziś nie doczekaliśmy się odpowiedzi.
Rozmawiamy z jedną z mieszkanek województwa podkarpackiego, która zdradza nam, że:
- Z reguły chłopcy, którzy chodzą z księdzem, dostają od domowników pieniążki. Nieważne, ile ubierają. W ciągu dnia oddają daną kwotę, czyli np. 20 zł. Ale też nie każdy ministrant ma ten przywilej chodzenia po kolędzie - to zależy od zaangażowania w służenie. Z reguły chłopakom daje się po 2, 5, 10 zł. Ale na kilka domów się uzbiera.
Nasza rozmówczyni dodaje, że pieniądze, które ministranci oddają z kolędy, są najczęściej wydawane na potrzeby całej grupy. Pytamy, co w przypadku, jeśli ministrant nie uzbiera 20 zł.
- Tego nie wiem. Ale nie sądzę, żeby tak się zdarzyło. Szczerze mówiąc, to dzień kolędy to jest nieraz 200, 300 zł, a nawet więcej
- zdradza nam kobieta, która uważa, że ministrantom taka praktyka nie przeszkadza, twierdząc, że wielu chłopców marzy, by "załapać" się na wizyty duszpasterskie. Księża uzbierane pieniądze przeznaczają dla wszystkich, np. na pizzę, kino czy wycieczki. Uważa, że do tematu należy podejść spokojnie. Widzi, że jej brat - ministrant - jak nam przekazała: "nie narzeka".
Inna mieszkanka podkarpackiej miejscowości opowiedziała nam o incydencie, który z kolei zakończył kolędowanie ministrantów z księżmi. Najprawdopodobniej chłopcy po kolędzie nie wrócili do domu. Następnego dnia rano znaleziono ich w lesie w stanie wskazującym. Zdarzenie miało miejsce lata temu, jednak wskazuje, że praktyka podatku ministranckiego na Podkarpaciu funkcjonuje od bardzo dawna.
Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Czy w twojej miejscowości również obowiązuje "podatek ministrancki"?