Zaledwie chwile od tragedii dzieliły przewodnika, sierżanta sztabowego Tomasza Korusa i aspiranta sztabowego Wacława Gawrona oraz towarzyszącego im podczas służby psa, po tym jak otrzymali sygnał, że mieszkaniec Tarnowa próbuje targnąć się na własne życie.
Nieco wcześniej dramatycznie brzmiące w słuchawce słowa, usłyszał od żony 63-latka oficer dyżurny tarnowskiej policji, kiedy odebrał telefon, że jej mąż pozostawił list pożegnalny i z zamiarem odebrania sobie życia wyszedł z domu. Dyżurny doskonale wiedział, jak ważny w tej sytuacji jest czas, którego ma naprawdę nie wiele, dlatego natychmiast skierował w teren policyjne patrole.
Dysponujący rysopisem poszukiwanego policjanci zdali się na doskonały nos i świetne przygotowanie ich czworonożnego partnera, który podjął trop i po pokonaniu kilkuset metrów bezbłędnie doprowadził ich do opuszczonych budynków przy ul. Braci Saków.
To właśnie tam w zaroślach siedział 63-latek. W rękach trzymał sznur z pętlą oraz trutkę na szczury. Podczas rozmowy przyznał się policjantom, że ze względu na problemy osobiste, które go przerosły chciał ich użyć.
Mundurowi pomogli panu i zabrali go do domu. Z uwagi na powagę sytuacji poprosili też o wsparcie służby medyczne, które zdecydowały o przewiezieniu go do szpitala.
Gratulujemy przewodnikom wytrwałości, szybkości w działaniu oraz prawidłowo prowadzonego szkolenia psa służbowego, które w tym przypadku okazało się skuteczne. Aż strach pomyśleć do czego by doszło, byłby dotarli do mężczyzny chwilę później.