01.10:
Wstępne oględziny zwłok wykazały, że do śmierci mężczyzny nie przyczyniły się inne osoby. Prokuratura w Lesku zaznacza, że podanie bezpośredniej przyczyny śmierci, ze względu na stan znalezionych zwłok, będzie praktycznie niemożliwe.
- Ze wstępnych informacji wynika, że na zwłokach nie znaleziono śladów udziału osób trzecich.
- informuje Justyna Radzik-Czuba z Prokuratury Rejonowej w Lesku.
17.09:
Dzień po ukazaniu się artykułu o szczątkach znalezionych w Bieszczadach, na naszą skrzynkę mailową przyszła anonimowa wiadomość. Jej autor podaje do kogo należały resztki zwłok znalezionych przez pracowników remontujących Chatkę Puchatka.
- Odnalezionym w Bieszczadach jest zapewne Jacek Cieślicki red. nacz. w 1981 r. pisma Solidarności Huty Katowice "Wolny Związkowiec".
- pisze autor wiadomości.
- CZYTAJ TAKŻE:
Potwierdzają się tym samym doniesienia dziennika "SuperNowości24", gdyż Jacek Cieślicki w 1981 roku został oskarżony o znieważanie na łamach ww. pisma Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, rządu PRL, a także Sekretarza Generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Leonida Breżniewa. Po zwolnieniu z internowania Jacek Cieślak wyemigrował do Australii.
- Od początku 1983 roku był na emigracji w Australii. Przez krótki okres pracował jako inż. chemik w garbarni, później był na zasiłku.
- czytamy w mailu.
Oto czy faktycznie zwłoki znalezione w Bieszczadach należą do Jacka Cieślickiego zapytaliśmy w leskiej prokuraturze, gdzie prowadzone jest śledztwo.
- Znalezione dokumenty należą do Jacka C.
- odpowiada prokurator Justyna Radzik-Czuba.
- CZYTAJ TAKŻE:
16.09:
Jak na razie prokuratura posiada niewiele informacji na temat tożsamości zmarłej lub zmarłego. Istnieją jedynie podejrzenia. Ciało zostało najprawdopodobniej rozszarpane przez dzikie zwierzęta. W ustaleniu obrażeń i ewentualnej przyczyny śmierci mają pomóc badania w zakładzie medycyny sądowej w Krakowie.
- Pracownicy znaleźli jedynie fragmenty szkieletu. To były szczątki zwłok, które mogły tam leżeć od jesieni ubiegłego roku.
- wyjaśnia prokurator Justyna Radzik-Czuba, prowadząca śledztwo.
- CZYTAJ TAKŻE:
>> Ruszył proces dotyczący makabrycznego morderstwa. 38-latkowi zadano 36 ciosów siekierą
Jest trop
Prokuratura posiada podejrzenie kim mogła być zmarła osoba. Przy zwłokach znaleziono prawo jazdy wydane w Australii, które należało do 79-letniego mieszkańca Śląska. To pomogło w dotarciu do najbliższej rodziny. Niestety i ten trop okazał się niewystarczający. Osoby, do których dotarła prokuratura nie utrzymywała kontaktu z mężczyzną od kilkunastu lat.
- Mamy tylko podejrzenia. Czekamy na wyniki badań biegłego. Pierwsze informacje jakie otrzymaliśmy wskazują, że zwłoki faktycznie należą do starszego mężczyzny.
- przyznaje Justyna Radzik-Czuba.
- CZYTAJ TAKŻE:
>> Funkcjonariusz wyciągnął broń w nocnym klubie. Sprawę prowadzi rzeszowska prokuratura
Udział osób trzecich?
Oględziny zwłok nie wskazywały, aby do śmierci przyczyniły się osoby trzecie. Prokurator podkreśla, że i takiego scenariusza nie można wykluczyć, ponieważ wciąż nie wiemy co doprowadziło do śmierci mężczyzny.
Według doniesień dziennika „SuperNowości24”, ciało może należeć do członka „Solidarności”. Mężczyzna miał być internowany w latach 80. w Zakładzie Karnym w Nowym Łupkowie w Bieszczadach, gdzie w 1981 r. przebywał także Antoni Macierewicz. 79-latek – jak podaje dziennik - wyemigrował po wyjściu z Zakładu Karnego.
Prokuratura nie potwierdza powyższych doniesień. Do tematu powrócimy, gdy znane będą przyczyny śmierci.
rafal.bolanowski@korso.pl
- CZYTAJ WIĘCEJ