Podczas majowej mszy do kościoła w Tarnogórze (powiat leżajski) weszli policjanci i policzyli wiernych.
Okazało się, że podczas nabożeństwa w świątyni przebywało znacznie więcej osób niż dopuszczały ówczesne obostrzenia (maksymalnie 50 osób) związane z pandemią koronawirusa.
CZYTAJ TAKŻE:
Co słychać na Podkarpaciu?
Sąd: niewinny!
Policjanci z Nowej Sarzyny zwrócili się do sądu z wnioskiem o ukaranie Franciszka P., któremu zarzucono wykroczenie z art. 54 Kodeksu wykroczeń o naruszaniu przepisów o zachowywaniu się w miejscach publicznych. Wyrok zapadł w poniedziałek (19 października) w Sądzie Rejonowym w Leżajsku. Okazuje się, że wydane rozporządzenie było niezgodne z prawem (zgodnie z art. 235 Konstytucji, takie ograniczenia mogą być stanowione przepisami rangi ustawowej).
- Z uwagi na fakt, że przepisy rozporządzenia zostały wydane z naruszeniem zasad legislacji sąd ogłosił wyrok uniewinniający. Gdyby to było ustanowione ustawą, jak w przypadku chociażby maseczek i zakrywania twarzy, to wyrok byłby inny.
- tłumaczy sędzia Tomasz Mucha z rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Jak donosi TVN24, adwokat księdza (który nie stawił się osobiście na rozprawie) podkreślał, że nie był on w jakikolwiek sposób zmuszony do liczenia wiernych, a zgodnie z prawem kościelnym kapłan nie może wyrzucić wiernych z kościoła. Warto podkreślić, że wydany wyrok nie jest prawomocny.
- W ocenie sądu czasowe ograniczenie dotyczące sprawowania kultu religijnego w miejscach publicznych zostało wydane z naruszeniem zasad tworzenia prawa. Zgodnie z Konstytucją powinno nastąpić to ustawą, a nie rozporządzeniem.
– tłumaczyła podczas uzasadniania wyroku Jolanta Leś-Czernecka, sędzia Sądu Rejonowego w Leżajsku.
Sprawa księdza Franciszka P. została w głównej mierze nagłośniona przez Stowarzyszenie Europa Tradycja, które w ostatnim czasie wielokrotnie zarzucało władzy państwowej zbyt intensywną ingerencję w sprawy kościelne. Chodzi tutaj m.in. o udzielanie sakramentów.
rafal.bolanowski@korso.pl