Pamiętasz, kiedy pierwszy raz spojrzałeś na niebo inaczej? W taki sposób, że poczułeś chęć zobaczenia czegoś więcej, niż pozwala na to ludzkie oko?
- Od dziecka fascynował mnie kosmos. Pochłaniałem książki i komiksy science fiction, oglądałem filmy o wyprawach na inne planety, o robotach i podróżach w czasie. To była taka dziecięca ciekawość, która z czasem tylko rosła. Zamiast minąć, przerodziła się w coś więcej – dziś mogę powiedzieć, że Kolbuszowa Astro to efekt tej pasji, która ewoluowała razem ze mną. Teraz łączę fascynację wszechświatem z wiedzą z zakresu informatyki, nowoczesnych technologii i obserwacji naukowych. To właśnie to połączenie pasji, technologii i ciekawości jest dla mnie największą motywacją – i źródłem energii do działania.
Co ważne, technologia rozwija się błyskawicznie – sprzęt jest coraz lepszy, dostępniejszy, a przekaz – szybszy i bardziej efektowny. Jeszcze kilka lat temu pewne zdjęcia czy transmisje były poza zasięgiem amatora. Dziś możemy pokazać coś niesamowitego niemal w czasie rzeczywistym – i to zmienia wszystko.
Kolbuszowa jest dobrym miejscem do obserwacji nieba? Jak oceniasz warunki w naszej okolicy - czy są one sprzyjające astrofotografii i nocnym obserwacjom?
- Jak na dzisiejsze realia, Kolbuszowa i okolice mają naprawdę dobre warunki do obserwacji nieba – oczywiście, jeśli trochę się oddalimy od miejskich świateł. Już kilka kilometrów poza centrum można znaleźć miejsca, gdzie niebo jest wystarczająco ciemne, by prowadzić ciekawe obserwacje i robić zdjęcia obiektów głębokiego nieba, jak mgławice czy galaktyki.
Oczywiście, nie jesteśmy jeszcze Bieszczadami, ale mamy duży potencjał. Są miejsca, gdzie światła uliczne i zabudowa nie przeszkadzają – a dzięki temu można uchwycić naprawdę piękne kadry. Co ważne, świadomość lokalnej społeczności rośnie – coraz częściej ludzie gaszą światła na czas wydarzeń astronomicznych, pytają o najlepsze miejsca, a nawet proponują lokalizacje pod obserwacje.
Astrofotografia w Kolbuszowej to trochę balansowanie między techniką a cierpliwością – ale właśnie to sprawia, że satysfakcja z dobrze złapanego kadru jest tak ogromna.
- Największą satysfakcję daje mi jednak to, że udaje się zarazić pasją również najbliższych – rodzinę, przyjaciół - mówi Lucjan Maciąg.
Skoro wspominasz o dobrym kadrze. Co takiego, do tej pory, udało ci się uchwycić na zdjęciach, co było dla Ciebie najbardziej satysfakcjonujące?
- Jednym z moich pierwszych dużych "wow" w astrofotografii był moment, kiedy udało mi się uchwycić Galaktykę Andromedy. To był początek – zdjęcie było proste, robione bardzo podstawowym sprzętem, ale widok tej odległej galaktyki, oddalonej o ponad dwa miliony lat świetlnych, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Uświadomiłem sobie, że naprawdę mogę rejestrować coś, co jest niewidoczne gołym okiem, a znajduje się tak niewyobrażalnie daleko.
Każdy kolejny obiekt tylko potęgował to uczucie – mgławice, galaktyki, gromady gwiazd... Zimą niebo przynosi całą konstelację Oriona – jeden z najbardziej rozpoznawalnych układów gwiazd i prawdziwą perełkę dla każdego astrofotografa. Mgławica Oriona (M42) to obiekt, który robi wrażenie nawet na małym sprzęcie – a uchwycenie jej struktury, barw i głębi to czysta satysfakcja.
Szczególne emocje daje też polowanie na komety. To zjawiska nieprzewidywalne i niezwykle ulotne – trzeba mieć refleks, wiedzę i trochę szczęścia. Kometa może nagle rozbłysnąć, zyskać długi, piękny ogon, a potem zniknąć z pola widzenia w ciągu kilku dni. Fotografowanie komet daje poczucie kontaktu z czymś jedynym w swoim rodzaju – obiektem, który być może już nigdy nie wróci w nasze okolice.
Ostatnia praca, z genialnej, krystalicznie przejrzystej nocy, to fragment mgławicy NGC 7000 – tzw. Ameryki Północnej. Na zdjęciu widać subtelne przejścia wodoru, struktury pyłowe, cienie i światło – coś, co bez długiego naświetlania i odpowiedniego sprzętu byłoby niewidoczne.
Niezwykłym doświadczeniem jest też fotografowanie przelotów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), ale nie tylko – coraz częściej udaje się uchwycić także przeloty chińskiej stacji Tiangong, która regularnie pojawia się na naszym niebie. Czasem zdarzają się też absolutnie niespodziewane zjawiska – jak przelot czy deorbitacja fragmentu rakiety, który nagle rozpala całe niebo nad Kolbuszową niczym świetlny miecz. Takie momenty to przypomnienie, że nad naszymi głowami cały czas coś się dzieje – wystarczy spojrzeć.
Co niesamowite – technologia rozwija się błyskawicznie. Oprogramowanie do astrofotografii z miesiąca na miesiąc przynosi nowe funkcje, które pozwalają wydobyć jeszcze więcej szczegółów, lepiej kalibrować dane, a czasem nawet automatyzować procesy, które dawniej zajmowały godziny. To daje ogromne możliwości – i jeszcze większą motywację do działania.
Zaraziłeś już kogoś swoją pasją?
- Myślę, że tak – i to jedna z największych radości w tym wszystkim. Zaczęło się od rozmów ze znajomymi, którzy pytali, co to za jasna kropka leci po niebie albo jakim cudem telefon uchwycił zorzę. Później zaczęli dopytywać o sprzęt, o aplikacje, a nawet o to, gdzie najlepiej pojechać w okolicy, żeby coś zobaczyć.
Coraz częściej zdarza się, że ktoś pisze: "Lucek, kupiłem pierwszy teleskop – i wiesz co? Działa!". Albo: "Pokaż mojemu synowi, jak robić zdjęcia gwiazdom". I to jest niesamowite, bo wiem, że ta pasja może zapalić coś u kogoś innego – i zacząć zupełnie nową przygodę.
Największą satysfakcję daje mi jednak to, że udaje się zarazić pasją również najbliższych – rodzinę, przyjaciół. To piękne, kiedy ktoś z własnej woli zagląda przez okular teleskopu albo wysyła mi wieczorem SMS: "Patrz w niebo – chyba coś leci!". To pokazuje, że astronomia nie jest tylko moją zajawką, ale czymś, co łączy ludzi.
Dlatego też tworzę Kolbuszowa Astro – żeby dzielić się wiedzą, inspirować i dawać ludziom przestrzeń do wspólnego patrzenia w niebo. Bo wystarczy jeden wieczór z dobrym niebem, żeby coś w człowieku się zmieniło.
Przelot Starlinków, czy zorza polarna. Z perspektywy pasjonata astronomii, jakie zjawiska na niebie, które można zaobserwować w naszej okolicy, są najbardziej warte uwagi?
- Niebo nad Kolbuszową potrafi zaskakiwać – i to dosłownie. Jednym z najbardziej widowiskowych zjawisk ostatnich lat jest bez wątpienia zorza polarna. Jeszcze niedawno nie do pomyślenia w tej części Polski, dziś – dzięki wzmożonej aktywności słonecznej i lepszym narzędziom do śledzenia zjawisk – zorza staje się czymś, co naprawdę można przeżyć lokalnie. I co ważne – już nie trzeba mieć teleskopu ani lustrzanki. Dzisiejsze telefony potrafią uchwycić kolory i struktury zorzy w sposób, który jeszcze kilka lat temu był zarezerwowany tylko dla profesjonalistów.
Starlinki to ciekawy przypadek – z jednej strony to fascynujące zjawisko techniczne: sznur satelitów lecących równiutko po niebie robi wrażenie. Dla osób zaczynających przygodę z niebem to coś łatwego do zauważenia i ciekawego do pokazania znajomym. Z drugiej strony – dla astrofotografów to też duże wyzwanie, bo te satelity potrafią skutecznie "zepsuć" wielogodzinne zdjęcia głębokiego nieba, przecinając je jasnymi smugami. To pokazuje, jak bardzo technologia potrafi być zarówno narzędziem, jak i przeszkodą.
Niezmiennie warto wypatrywać także przelotów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czy chińskiej Tiangong – jasnych, efektownych i możliwych do złapania nawet z miasta. W sierpniu czekają nas Perseidy – czyli słynne "spadające gwiazdy" – a w innych porach roku pojawiają się komety, bolidy, zaćmienia.
Fascynujące jest też to, że rozwój technologii i obserwacji kosmicznych nie tylko umożliwia amatorom coraz lepsze zdjęcia, ale wpływa też na całe społeczeństwo. Powstają nowe kierunki studiów, prywatne firmy rozwijają sektor kosmiczny, a coraz więcej młodych ludzi myśli o zawodach związanych z kosmosem, inżynierią i AI.
I to jest piękne – bo wszystko zaczyna się od prostego spojrzenia w niebo i pytania: co to właściwie jest?
Założyłeś na Facebooku grupę Kolbuszowa Astro, o której już wspomniałeś. Liczba jej członków powoli rośnie. Co sprawia, że warto dołączyć do tej społeczności?
- Kolbuszowa Astro to nie tylko miejsce w sieci – to społeczność ludzi, których łączy wspólna ciekawość nieba i pasja do odkrywania świata. Nie trzeba mieć teleskopu ani specjalistycznej wiedzy – wystarczy spojrzeć w górę i zadać sobie pytanie: co to właściwie jest? Jeśli ktoś choć raz poczuł zachwyt na widok gwiazd, zorzy czy przelatującej stacji kosmicznej – to już jest na dobrej drodze, by zostać jednym z nas.
Łączymy fascynację kosmosem z pasją do nowoczesnej technologii – od aparatów i teleskopów po oprogramowanie, transmisje i automatyczne systemy śledzenia nieba. Prowadzimy już pierwsze transmisje live z nieba, komentujemy zjawiska, pokazujemy co się dzieje nad Kolbuszową – i widzimy, że rośnie zainteresowanie, nie tylko w regionie. Nasze posty, zdjęcia i relacje trafiają coraz dalej, a ludzie wracają po więcej.
Na grupie dzielimy się nie tylko zdjęciami i relacjami z obserwacji, ale też aktualnymi informacjami: co warto dziś zobaczyć, gdzie spojrzeć, jakie zjawiska są przed nami. Tworzymy własne prognozy, pokazujemy przeloty ISS, komet, meteorów i inne ciekawe momenty. Organizujemy wspólne obserwacje, a w planach mamy też warsztaty i zajęcia edukacyjne – dla dzieci, młodzieży i dorosłych.
Chcemy wspólnie rozwijać się, inspirować innych i pokazywać, że nawet z Kolbuszowej można sięgnąć gwiazd – dosłownie i w przenośni.
ZOBACZ TAKŻE:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.