reklama

Ta przeklęta Anglia. Remis na Wembley z mieleckimi aktorami [ZDJĘCIA, WIDEO]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W środę, 8 września, na PGE Narodowym kadra Paulo Sousy zmierzy się z Anglią. To jest arcyważny mecz w kontekście całego cyklu eliminacyjnego. Rywal trudny, z którym nie wygraliśmy od... 1973 roku.
reklama

Ta jedyna, jak na razie, wygrana (2:0) miała miejsce 6 czerwca 1973 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Po tym spotkaniu Anglicy powiedzieli, że jest to "Kocioł Czarownic", a Polacy musieli ten mecz wygrać, bo eliminacje do Mundialu '74 rozpoczęli od porażki z Walią. Szybko strzelony gol Roberta Gadochy, a potem poprawił Włodzimierz Lubański i była wielka euforia. Siedem minut później został sfaulowany przez Roya McFarlanda, odnosząc kontuzję więzadła krzyżowego, wykluczającą go z gry na dwa lata.

 

Teraz pora na słynną batalię na Wyspach Brytyjskich. Remis (1:1) na Wembley to mecz-legenda, dał pierwszy po drugiej wojnie światowej awans na mistrzostwa świata. Co było dalej? Każdy fan piłki nożnej już o tym wie. Fani piłki nożnej z Podkarpacia mają powód do dumy, bo w tamtym spotkaniu w pierwszej jedenastce zagrało trzech piłkarzy Stali Mielec: Grzegorz Lato, Jan Domarski oraz Henryk Kasperczak.

 

To była ta mielecka akcja. W 57. minucie spotkania Grzegorz Lato stracił piłkę, ale za chwilę odebrał ją Normanowi Hunterowi, po czym pobiegł w kierunku bramki strzeżonej przez Petera Shiltona i podał do niekrytego Jana Domarskiego (obrońców ściągnął na siebie Robert Gadocha), który strzelił gola pod brzuchem angielskiego bramkarza. Bramka ta do dziś uważana jest za najważniejszego gola w historii polskiego futbolu, a prestiżowy dziennik The Times umieścił ją na liście 50 najważniejszych bramek w historii piłki nożnej.

CZYTAJ TAKŻE:

- Opowiadanie o tamtym meczu nigdy mi się nie znudzi. Taka bramka i taka historia? To nie męczy. Pytają mnie często, jakie było to uczucie, gdy pokonałem Petera Shiltona. Muszę powiedzieć, że radość, radość i jeszcze raz radość. Nawet po wielu latach, to uczucie we mnie nie maleje.

- mówił w 2019 roku podczas wieczoru wspomnień o tamtym meczu Jan Domarski.

Potem nie było już tak radośnie. Nadal czekamy na wygraną z Anglikami, a po drodze były spotkania, kiedy brakowało szczęścia, albo mieliśmy swoich "katów": Gary Lineker, Alan Shearer, Paul Scholes.

 

Na koniec ostatnie angielskie wspomnienie z PGE Narodowego. "Basen Narodowy", mecz przełożony i Kamil Glik głową daje wyrównanie. Jak będzie 8 września?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama