Ta jedyna, jak na razie, wygrana (2:0) miała miejsce 6 czerwca 1973 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Po tym spotkaniu Anglicy powiedzieli, że jest to "Kocioł Czarownic", a Polacy musieli ten mecz wygrać, bo eliminacje do Mundialu '74 rozpoczęli od porażki z Walią. Szybko strzelony gol Roberta Gadochy, a potem poprawił Włodzimierz Lubański i była wielka euforia. Siedem minut później został sfaulowany przez Roya McFarlanda, odnosząc kontuzję więzadła krzyżowego, wykluczającą go z gry na dwa lata.
Teraz pora na słynną batalię na Wyspach Brytyjskich. Remis (1:1) na Wembley to mecz-legenda, dał pierwszy po drugiej wojnie światowej awans na mistrzostwa świata. Co było dalej? Każdy fan piłki nożnej już o tym wie. Fani piłki nożnej z Podkarpacia mają powód do dumy, bo w tamtym spotkaniu w pierwszej jedenastce zagrało trzech piłkarzy Stali Mielec: Grzegorz Lato, Jan Domarski oraz Henryk Kasperczak.
To była ta mielecka akcja. W 57. minucie spotkania Grzegorz Lato stracił piłkę, ale za chwilę odebrał ją Normanowi Hunterowi, po czym pobiegł w kierunku bramki strzeżonej przez Petera Shiltona i podał do niekrytego Jana Domarskiego (obrońców ściągnął na siebie Robert Gadocha), który strzelił gola pod brzuchem angielskiego bramkarza. Bramka ta do dziś uważana jest za najważniejszego gola w historii polskiego futbolu, a prestiżowy dziennik The Times umieścił ją na liście 50 najważniejszych bramek w historii piłki nożnej.
CZYTAJ TAKŻE:
- Opowiadanie o tamtym meczu nigdy mi się nie znudzi. Taka bramka i taka historia? To nie męczy. Pytają mnie często, jakie było to uczucie, gdy pokonałem Petera Shiltona. Muszę powiedzieć, że radość, radość i jeszcze raz radość. Nawet po wielu latach, to uczucie we mnie nie maleje.
- mówił w 2019 roku podczas wieczoru wspomnień o tamtym meczu Jan Domarski.
Potem nie było już tak radośnie. Nadal czekamy na wygraną z Anglikami, a po drodze były spotkania, kiedy brakowało szczęścia, albo mieliśmy swoich "katów": Gary Lineker, Alan Shearer, Paul Scholes.
Na koniec ostatnie angielskie wspomnienie z PGE Narodowego. "Basen Narodowy", mecz przełożony i Kamil Glik głową daje wyrównanie. Jak będzie 8 września?
Komentarze (0)