Lisy, przynajmniej dwa, na rzeszowskim osiedlu Projektant pojawiają się na terenach otwartych rano i pod wieczór.
- Nie boją się ludzi, chętnie się do nas zbliżają - alarmuje czytelniczka Karolina.
- Kiedy rano szłam na przystanek, raz na mnie "warczał" - mówi Iwona.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wilki rozszarpały psa! [DRASTYCZNE ZDJĘCIE]
Mieszkańcy Rzeszowa: lisy nikogo się nie boją!
Obydwie kobiety czują strach.
- Lisy na tych terenach pojawiały się często. Z reguły nikomu nic złego nie robiły. Chodziły koło śmietników, pod balkonami, ale to było późnym wieczorem. Teraz stają się zbyt "pewne siebie", niczego się nie boją, nawet psów!
- mówi Karolina, która spotkała lisa podczas spaceru z pupilem.
Równie stresującej sytuacji doświadczyła Iwona.
- Kiedy szłam raz na autobus, lis spacerował sobie po parkingu. Szedł po przeciwnej stronie drogi równolegle ze mną. Zatrzymując się na przystanku, lis stojąc po drugiej stronie jezdni, "warczał" na mnie, "szczekał" - relacjonuje.
Zdaniem naszych czytelniczek mieszkających na Projektancie sytuacja ta trwa od dłuższego czasu.
- Zgłaszaliśmy to do Straży Miejskiej, były interwencje, ale co to da... - zastanawia się Karolina.
Służby weterynaryjne: zwracajmy uwagę na dzikie zwierzęta
Piotr Dębski, lekarz weterynarii z sekcji ds. zdrowia i ochrony zwierząt Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynaryjnego, przekazuje, że dzikie zwierzęta na ogół boją się ludzi.- Zdrowe zwierzę powinno wykazywać lęk i nieufność wobec człowieka. Jeśli obawiamy się, że ich osiedlanie się blisko domostw stanowi zagrożenie bezpieczeństwa publicznego, należy zwrócić się z tym problemem do samorządu terytorialnego - mówi lekarz wet. Piotr Dębski.
- Jeśli zwierzę zachowuje się w sposób nietypowy dla swojego gatunku, nie boi się człowieka, należy powiadomić Inspekcję Weterynaryjną
- apeluje.
Wojewódzki Inspektorat Weterynaryjny przekazał nam także, że to w kompetencjach miasta lub gminy, jest kontrola występowania dzikich zwierząt
i podejmowanie odpowiednich kroków.
Straż Miejska w Rzeszowie: nie wyrzucajmy jedzenia do ulicznych koszy i pod blokami!
- Do widoku lisów czy innych dzikich zwierząt w Rzeszowie musimy się przyzwyczaić - uważa Marek Kruk, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Rzeszowie.
- Każde zgłoszenie o dzikim zwierzęciu (lisy, sarny itp. - przyp. redakcja) przekazujemy do lekarza weterynarii, z którym miasto ma podpisaną umowę. To on decyduje o dalszych działaniach
- mówi nam Marek Kruk.
Lekarz weterynarii może takie zwierzę zbadać, a w ostateczności wywieźć do jego naturalnego środowiska. Niestety to nie powstrzymuje dzikich ssaków przed ich migracją. Często powracają na tereny zabudowane.
Jedna z ostatnich interwencji Straży Miejskiej w Rzeszowie i lekarza weterynarii dotycząca sarny, fot. Straż Miejska w Rzeszowie
Zdaniem zastępcy komendanta Straży Miejskiej w Rzeszowie, wraz z nadejściem jesieni, a wkrótce zimy, zwierzyna pojawia się w mieście, bo poszukuje pokarmu.
- Dzikie zwierzęta znajdują jedzenie przeważnie w ulicznych koszach. To kanapki, pieczywo, resztki kebabów, hot-dogów. Mieszkańcy wyrzucają także resztki jedzenia na trawniki przed balkony lub wysypują przy pergolach - mówi Marek Kruk.
- Apelujemy do wszystkich mieszkańców o prawidłowe oddawanie odpadów, niewyrzucanie resztek jedzenia koło wiat śmietnikowych czy pod balkonami
- zwraca uwagę Kruk.
Od początku roku Straż Miejska w Rzeszowie otrzymała około 50 zgłoszeń o dzikich zwierzętach.
Wszelkie sytuacje z udziałem dzikich zwierząt należy zgłaszać na numer alarmowy Straży Miejskiej - 986 lub 17 875 46 70.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.