reklama

Niedźwiedź w Bieszczadach. Aktywista poszedł w okolicę gawry i został zaatakowany. Jest zdjęcie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Michał Gzowski (twitter: @GzowskiMichal)

Niedźwiedź w Bieszczadach. Aktywista poszedł w okolicę gawry i został zaatakowany. Jest zdjęcie - Zdjęcie główne

Fotopułapka uchwyciła atak niedźwiedzia na ekoaktywistę. | foto Michał Gzowski (twitter: @GzowskiMichal)

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Podkarpacie Do ataku niedźwiedzia doszło w niedzielę, 12 listopada, w okolicach nieistniejącej wsi Hulskie, niedaleko Zatwarnicy. Każdego dnia w obiegu medialnym pojawiają się coraz to nowsze informacje. Teraz udostępniono zdjęcia, które wykonała fotopułapka chwilę przed atakiem.
reklama

Temat niedźwiedzia, który zaatakował mężczyznę jest bardzo chętnie poruszany przez media, lokalnych mieszkańców czy różne organizacje. Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło w minioną niedzielę 12 listopada, około godziny 16:00. Dwójka aktywistów Inicjatywy Dzikie Karpaty wybrała się w okolicę niedźwiedziej gawry. W pewnym momencie drapieżnik zaatakował jednego z niech zadając mu poważne ciosy. Chwilę później zwierzę odeszło. Służby ratunkowe zaalarmował kolega poszkodowanego - napisał portal wBieszczady.pl.

Niemal godzinę po zgłoszeniu wypadku dotarliśmy do przytomnego poszkodowanego, który okazał się mieć liczne rany kłute i szarpane. Wraz z ratownikami z karetki pogotowia wdrożyliśmy stosowne procedury medyczne, w tym tamowanie krwotoków, farmakologia przeciwbólowa

– informuje Bieszczadzka Grupa GOPR.

Fot. GOPR Bieszczady

W działaniach ratunkowych wzięli udział goprowcy, strażacy z Zatwarnicy, Lutowisk, Ustrzyk Dolnych oraz Bieszczadzkie Pogotowie Ratunkowe i Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Akcja trwała ponad trzy godziny. Była ona niezwykle trudna i dynamiczna ze względu na deszcz, mrok i niską temperaturę. Działania przebiegły sprawnie i profesjonalnie dzięki zaangażowaniu wielu służb

– relacjonują ratownicy Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego.

Poszkodowany 56-letni mieszkaniec gminy Lutowiska trafił drogą lotniczą do szpitala specjalistycznego w Krośnie. W placówce stwierdzono, że ma on rany szarpane i kąsane twarzoczaszki, ramienia oraz pleców. Został chirurgicznie zaopatrzony. Był przytomny i w logicznym kontakcie. Lekarze przekazują, że rokowania są dobre.

"To aktywiści ekologiczni naruszyli spokój drapieżnika i sprowokowali dramatyczną sytuację"

Do całego zdarzenia odniosło się Nadleśnictwo Lutowiska na terenie, którego doszło do ataku. Nadleśniczy Rafał Osiecki poinformował, że niedźwiedź zranił mężczyznę w lesie, nieopodal znanej leśnikom i monitorowanej przez nich gawry. Jak wyjaśnia Nadleśnictwo Lutowiska gawra, o której mowa została zlokalizowana przez leśniczego w styczniu 2023 roku. Wówczas nie stwierdzono bytowania w niej niedźwiedzia. Od maja, czyli po okresie gawrowania, prowadzono w tej okolicy prace hodowlane, wyłączając z nich okolice samej gawry.

W sierpniu tego roku otrzymaliśmy pismo od Inicjatywy Dzikie Karpaty i Fundacji Siła Lasu, o konieczności natychmiastowego wstrzymania wszelkich zabiegów gospodarki leśnej w tym wydzieleniu leśnym. Jednocześnie w sierpniu do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie wpłynął wniosek od aktywistów o utworzenie strefy ochronnej wokół miejsca gawrowania niedźwiedzia

– dodają.

Zgodnie z zaleceniami Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, do 31 października zakończono prace w tym wydzieleniu i powieszono fotopułapkę, która miała monitorować rejon gawry.

O tym, że trwa procedura w sprawie utworzenia strefy doskonale wiedzieli aktywiści Inicjatywy Dzikie Karpaty. Niestety, w niedzielny wieczór naruszyli spokój gawrującego zwierza, prowokując dramatyczną sytuację, której stali się uczestnikami. Podkreślam fakt, że skoro sami składali wniosek o utworzenie strefy, winni zachować reguły, jakie wynikają z tej sytuacji. Wyrażając współczucie osobie poszkodowanej, życzymy jej szybkiego powrotu do zdrowia. Jednocześnie przypominamy o zasadach zachowania się w ostojach dzikich zwierząt, o zakazie ich płoszenia, zwłaszcza w odniesieniu do niedźwiedzi szykujących się na zimowy spoczynek

– przekazuje Rafał Osiecki, nadleśniczy Nadleśnictwo Lutowiska.

O całym zdarzeniu powiadomiono policję i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Rzeszowie.

Aktywiści Inicjatywy Dzikie Karpaty: „Popełniliśmy błąd”

Oprócz Nadleśnictwa Lutowiska oświadczenie wydała też Inicjatywa Dzikie Karpaty, którego przedstawiciele podkreślają, że obecność niedźwiedzia była zaskakująca dla aktywistów, którzy nie zauważyli zwierzęcia odpowiednio wcześnie. Łączyło się to z brakiem szans na postępowanie zgodnie z zasadami polegające na wycofaniu się w odpowiednim momencie. Jak informują, celem mężczyzn było odwiedzenie wydzielenia, w którym latem tego roku odkryto wycinkę prowadzoną w pobliżu gawry.

Fot. GOPR Bieszczady

Od razu zgłosiliśmy wtedy ten fakt zarówno do Nadleśnictwa Lutowiska, jak i do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, wnosząc o ustanowienie strefy ochronnej. Niestety, od tamtej pory, mimo próśb o dopuszczenie do postępowania, nie dostaliśmy żadnej informacji o podjętych krokach – ani od RDOŚ ani od leśników, z wyjątkiem ogólnego powiadomienia o wszczęciu postępowania. Co więcej – na krótko przed zdarzeniem przedstawiciel Lasów Państwowych informował nas, że gawra na pewno nie jest zasiedlona. Wobec tego konieczne jest przedstawienie pełnego obrazu sytuacji, bowiem jest on dowodem przede wszystkim na systemową bierność instytucji w zakresie ochrony przyrody w bieszczadzkich lasach. Mając - niestety - bardzo złe doświadczenia odnośnie do wcześniejszych zgłoszeń, a nawet niszczenia ustanowionych stref, koledzy postanowili sprawdzić stan wydzielenia w terenie, co doprowadziło do niebezpiecznego zdarzenia. Obaj dochodzą teraz powoli do siebie, ale nie zmienia to faktu, że czują się źle z sytuacją, w której - działając z dobrych pobudek - zakłócili spokój niedźwiedzia

– czytamy w oświadczeniu.

Jak podaje Inicjatywa Dzikie Karpaty, nie powinno dojść do tego, zwłaszcza w czasie przygotowań do gawrowania. Niedźwiedź zachował się w podręcznikowy, właściwy sobie sposób, na własnym terytorium, obszarze odludnym w okolicach gawry, zaskoczony i w poczuciu zagrożenia zademonstrował swoją siłę i dominację.

Ubolewamy, że doszło do tego incydentu. Tym razem popełniliśmy błąd. Jest nam przykro przede wszystkim wobec niedźwiedzia, któremu został odebrany spokój i poczucie bezpieczeństwa. Zdarzenie, do którego doszło w niedzielę i wszystkie poprzedzające je okoliczności, jak również inne zdarzenia związane z bieszczadzkimi niedźwiedziami prowadzą do jednego wniosku – ochroną powinna zostać objęta nie tylko każda stwierdzona gawra, niezależnie od tego czy w danym momencie jest zajęta przez niedźwiedzia czy nie, lecz również – zgodnie z przepisami Dyrektywy Siedliskowej, każdy las, w którym niedźwiedzie bytują. Tylko w ten sposób zmniejszymy liczbę niebezpiecznych zdarzeń, zapewnimy niedźwiedziom odpowiednie siedlisko i ochronimy je przed niepokojeniem – tak przez leśników, jak i przez aktywistów

– dodają.

Był to 31. atak niedźwiedzia na człowieka w Bieszczadach

Do spotkania z niedźwiedziem w Bieszczadach może dojść bardzo często. Z uwagi na niebezpieczeństwo jakie może nieść za sobą takie zdarzenie, leśnicy apelują do turystów o niepozostawianie w miejscach odpoczynku czy na parkingach odpadków. W ostatnim czasie dochodzi to sytuacji, że to właśnie w pobliżu koszy na śmieci żerują one najczęściej. Ponadto Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych uczula mieszkańców, żeby zwracali uwagę na zachowania, które mogą przyciągnąć niedźwiedzie, w tym wyrzucanie padliny czy nieodpowiednie umiejscowienie kompostowników.

Niedźwiedzie lubią tam pogrzebać i robią to nawet w bliskiej odległości od domów

– dodaje Edward Marszałek.

Jan Mazur, zastępca dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie zwraca uwagę, że niedźwiedziom nie przeszkadza bliskość człowieka, jego zapach, co jest niedobrym sygnałem.

Jeżeli wchodzimy w młodnik, nawet na szlaku turystycznym, należy zachowywać się w miarę głośno. W naturalnym odruchu niedźwiedź rzuci się do ucieczki. Pamiętajmy, niedźwiedź to nie pluszowy miś, może być groźny przy bliskim spotkaniu, jak to miało miejsce w minioną niedzielę, w lesie nad Zatwarnicą. Według mojej wiedzy to 31. przypadek dotkliwego poranienia człowieka przez niedźwiedzia w ciągu ostatnich dwóch dekad

– informuje Jan Mazur.

Fot. Michał Gzowski

Jak zachować się przy spotkaniu z niedźwiedziem?

Kiedy zobaczymy zwierzę kilkanaście metrów od siebie powinniśmy powoli się wycofać na bezpieczną odległość i zmienić kierunek wędrówki. Jeżeli jednak spotkamy się z drapieżnikiem twarzą w twarz zachowajmy spokój. Paniczna ucieczka może spowodować odruch ataku niedźwiedzia. Po pierwsze należy podnieść ręce, unieść plecak lub jakąkolwiek rzecz, by zwierzę zobaczyło kogoś wysokiego i poczuło, że jest bez szans. Takie zachowanie daje przewagę człowiekowi. Jeżeli ta czynność nic nie pomoże i widzimy, że niedźwiedź biegnie w naszym kierunku – padamy na ziemię tak, by klatka piersiowa i twarz skierowane były ku ziemi. Osłaniamy jednocześnie głowę rękami.

Głowa mówi - poddaj się, połóż a nogi – uciekaj jak najszybciej. Pierwszy odruch w sytuacji spotkania to ucieczka, jednak musimy mieć przy tym bardzo dużo szczęścia. Odsuńmy na bok mity o tym, że zdołamy wygrać z niedźwiedziem biegnąc w dół. Nic podobnego. Jest to na tyle szybkie zwierzę, że w żadnym przypadku nie będzie wolniejsze niż człowiek.

 

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu wbieszczady.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama