reklama

95 lat od wielkiego pożaru Zamku Dzikowskiego w Tarnobrzegu. Dziewięć osób zginęło w trakcie ratowania dzieł sztuki i książek. Wśród nich był znakomity biegacz Alfred Freyer [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Historia Mróz, zamarznięta instalacja wodociągowa i ogrzewanie rur lampami benzynowymi - tak zaczyna się dramatyczna walka o ocalenie rezydencji rodu Tarnowskich w Dzikowie - teraz części Tarnobrzega. Pożar rozpoczął się na poddaszu 21 grudnia 1927 roku.
reklama

Przez bardzo duży mróz, zimą 1927 roku, instalacja wodociągowa w Zamku Dzikowskim (wtedy w Dzikowie, a teraz jest to część Tarnobrzega - dodaje autor) zamarza. Służba od pewnego czasu stara przywrócić jej sprawność ogrzewając rury lampami benzynowymi. Tuż po północy 21 grudnia, służący robi obchód całego budynku, ale nie zauważa tlącego się na strychu ognia.

Płomienie dostrzega prawdopodobnie około 3 nad ranem służąca, która budzi mieszkającego w zamku wraz ze swoją rodziną, bibliotekarza - Michała Marczaka. Zdając sobie sprawę z zagrożenia dla bezcennych zbiorów kultury narodowej, które znajdują się w zamkowej bibliotece, stara się je ratować z pomocą służby, a potem także zaalarmowanych mieszkańców Dzikowa oraz uczniów gimnazjum, w którym uczył. Przybyła straż pożarna z powodu zamarzniętych hydrantów stara się ugasić pożar śniegiem.

BOHATEROWIE

Zbiory znajdujące się w bibliotece stara się ocalić 18 osób, w większości uczniowie gimnazjum, a wraz z nimi Alfred Freyer, lekkoatleta, ośmiokrotny mistrz Polski i 14-krotny rekordzista kraju w biegach na długich dystansach. Płonący strop Sali Wielkiej gdzie znajdował się księgozbiór zapada się, zabijając 9 osób, w tym Freyera. Kilka minut później komendant policji zarządza bezwzględną ewakuację z budynku. Część bezcennych zbiorów udaje się uratować.

Pożar szalał przez całą środę, 21 grudnia. Oparła mu się tylko część zachodniego skrzydła. Była to najstarsza, pochodząca ze średniowiecza część zamku. Akcja ratowania dzieł kultury, mimo tragedii, była sukcesem. Uratowano wiele starodruków, niemal wszystkie rękopisy i dużą część pozostałego księgozbioru. Ocalały pamiątki po hetmanie Janie Tarnowskim, niemal wszystkie obrazy, część rzeźb.

W czasie pożaru właściciel zamku, hrabia Zdzisław Jan Tarnowski przebywał w Krakowie, a jego matka, Zofia z Zamoyskich Tarnowska, wówczas 90-letnia, pozostała w Dzikowie i została uratowana z płonącego zamku.

Pogrzeby ofiar pożaru były przygnębiające dla całej tarnobrzeskiej społeczności. 23 grudnia na cmentarzu w Miechocinie pochowano Freyera (nagrobek Alfreda sfinansowano ze składek kibiców z całej Polski - te pieniądze miały mu pomóc wyjechać na obóz przedolimpijski), Janinę Kocznerównę i Józefa Gila. 31 grudnia odbył się pogrzeb pozostałej szóstki bohaterów, a trumnę ze szczątkami najuboższego Bronisława Wiącka nieśli członkowie rodu Tarnowskich.

KOLEKCJA PO LATACH

W 2021 roku, po latach starań, do dawnej rezydencji rodu Tarnowskich wróciła Kolekcja Dzikowska. Wśród nich genialne dzieła sztuki, obrazy, rzeźby, miniatury, a także fantastyczna kolekcja sreber, która przez lata znajdowała się w Zamku w Łańcucie.

- Bez tej ofiary nie byłoby teraz Kolekcji Dzikowskiej w Tarnobrzegu, w Zamku Dzikowskim. Chcemy oddać hołd tym, którzy wykonali ten bohaterski gest i ruszyli ratować te wszystkie bezcenne dzieła sztuki, rękopisy, książki oraz starodruki.

- mówi Tadeusz Zych, dyrektor tarnobrzeskiego Muzeum Historycznego.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama