Pochodzący z Rzeszowa pilot Łukasz Czepiela przechodzi do historii awiacji dokonując - wydawało by się - niemożliwego! 14 marca, o 6:58 lokalnego czasu, wylądował samolotem na przeznaczonym dla śmigłowców helipadzie malowniczo położonego wieżowca Burdż Al Arab w Dubaju, a następnie z niego wystartował. Samolotem!
Bezpiecznie posadził samolot na helipadzie, a następnie wystartował z niego w niezwykle spektakularny sposób. Aby zmieścić na nim nieco ponad 7-metrowej długości maszynę, musiał zakończyć manewr podejścia do lądowania na mniej więcej takim samym dystansie, jakby lądował w poprzek boiska do koszykówki. Potem w epicki sposób wystartował.
- Jeszcze nie czuję, że zapisałem się w historii. Czuję, że po prostu zrobiliśmy coś niesamowitego. Ślady opon, które można teraz tutaj zobaczyć, to pierwsze takie ślady, jakie zostawiono na tym helipadzie przy pomocy samolotu. Nikt tego nie powtórzy. Ostatnie dni były stresujące pod kątem prognoz pogody, ponieważ wiatr nie mógł być zbyt mały, ani zbyt duży. Nawet gdy doleciałem do wyznaczonego punktu oczekiwania, wiał ze zbyt małą prędkością. Emocje zaczęły rosnąć. Wykonałem dwa podejścia i za trzecim usłyszałem w radiu: "7 węzłów". Magiczny komunikat od Mike’a. Jakieś 200 metrów od miejsca lądowania cała ekscytacja zniknęła i zaczęło się pełne skupienie. Kiedy zamknąłem klapy i poczułem przyczepność pod kołami, a potem zatrzymałem samolot może 4 metry przed krawędzią, zacząłem krzyczeć przez radio.
- powiedział Łukasz Czepiela przez radio.
- To zupełnie co innego niż lądowanie na ziemi. W takich warunkach dużo trudniej jest ocenić odległość od punktu przyziemienia, czy kąt zbliżania się do niego. Trzeba zastosować zupełnie inną technikę. Musiałem maksymalnie zaufać swoim umiejętnościom. Lądując na zwykłym pasie i dotykając kołami ziemi metr przed miejscem, które zostało do tego wybrane, praktycznie nie ryzykuję. Na helipadzie nie było miejsca na błędy - dodał.
Kim jest Łukasz Czepiela?
Wyczynowy pilot rodem z Rzeszowa, który rozpoczął swoją przygodę od jeżdżenia na lotnisko na rowerze i czyszczenia samolotów. Nastolatek pomagał wypychać maszyny z hangaru, a w zamian piloci zabierali go w przestworza. Dzięki pieniądzom zarobionym przy rozbiórce starego hangaru zrobił licencję szybowcową i sam zaczął latać. W powietrzu spędzał tyle czasu, ile tylko mógł, choć możliwości finansowe jego rodziny nie były duże.W 2017 roku w towarzystwie Czecha Martina Sonki przeleciał pod warszawskimi mostami - tuż nad powierzchnią Wisły. Biały i czerwony dym z samolotów symbolizowały święto Dnia Flagi, które uczcili właśnie w ten spektakularny sposób. Dwa lata później w jeszcze bardziej widowiskowym stylu przyszło mu otwierać sezon w Sopocie. Korzystając z samolotu krótkiego startu i lądowania (STOL) wylądował na słynnym drewnianym molo. Był to pierwszy taki wyczyn w historii.
W sezonie 2018, po pełnym dramatyzmu finale w Fort Worth, gdzie uzyskał zaledwie 0,052 sekundy przewagi nad najgroźniejszym rywalem, sięgnął po mistrzostwo świata Red Bull Air Race w klasie Challenger.
Zobaczcie, jak to wyglądało:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.