Miasto żąda od wykonawcy przebudowy mieleckiego stadionu zadośćuczynienia w kwocie 5,5 miliona złotych. Chodzi o usterki na tym obiekcie: wykwity pleśni i grzyba w pomieszczeniach pod trybuną od strony ulicy Kusocińskiego. Zdaniem lekarza, który uczestniczył w oględzinach tego miejsca trening w takich warunkach może źle wpływać na młodych sportowców. Drugą kwestią jest stan bieżni lekkoatletycznej, na której doliczono się ponad 400 pęcherzy z powietrzem. Cała sprawa ujrzało światło dzienne w sierpniu.
- Firma Tamex nie do końca wywiązała się ze swoich zobowiązań. Chcielibyśmy to wyjaśnić i stąd też nasze żądania finansowe - tak ocenia sytuację prezydent Mielca Jacek Wiśniewski. - W hali lekkoatletycznej w trakcie deszczowych dni cały czas cieknie woda. Załatamy w jednym miejscu, a woda pojawia się w drugim. Stadion można określić jako bubel. Kolejna sprawa to bieżnia. Pobrane zostały próbki przez kolejnego biegłego sądowego i w trakcie wrześniowej sprawy w sądzie poznamy wyniki.
Stadion przebudowano sześć lat temu za około 42 miliony złotych.