O trudnościach związanych z przebudową ulicy pisaliśmy w artykule: Problemy z przebudową kolejnej ulicy deptaka w Rzeszowie. Chodzi o modernizację ul. Grunwaldzkiej. Prace remontowe muszą być poprzedzone badaniami archeologicznymi, w związku z czym władze miasta chciały rozwiązać temat jednym przetargiem.
Wojewódzki konserwator zabytków nie wyraził zgodę na takie rozwiązanie, w związku z czym przetarg należało rozbić na dwa postępowania. Jedno zlecające badania archeologiczne i drugie na roboty budowlane.
- Chcieliśmy ogłosić jeden przetarg na badania i roboty budowlane. Konserwator się nie zgodził i powiedział, że muszą być dwa przetargi.
- mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy prezydenta Rzeszowa.
Okazuje się, że od kilku dni przy ul. Grunwaldzkiej stoi tablica, której treść nie pozostawia suchej nitki na konserwatorze. Władze miasta tłumaczą to tym, że w ten sposób chcą informować mieszkańców kto jest odpowiedzialny za brak prac remontowych.
- Coraz więcej mieszkańców ma do nas pretensję, że droga nie jest rewitalizowana. Musimy pokazać mieszkańcom kto jest za to odpowiedzialny.
- wyjaśnia rzecznik prezydenta.
Czy takie rozwiązanie przyniesie jakąkolwiek korzyść, trudno powiedzieć. Przypomnijmy, że podobny spór miasta z konserwatorem, który dotyczy ul. Mickiewicza, czeka na proces w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Tam też ratusz montował tablice „o winie” konserwatora. Wszystko wskazuje na to, że relacje pomiędzy tymi dwoma instytucjami są dalekie od ideału i podobnych konfliktów interesów w przyszłości będzie zapewne więcej.
rafal.bolanowski@korso.pl
