Latoszyn - mężczyzna zginął w pożarze
Tomasz S. podejrzany jest o spowodowanie pożaru domu w Latoszynie (powiat dębicki). Prokuratura zarzuca mu, iż w nocy z 6 na 7 lutego 2020 roku ok. północy dokonał podpalenia budynku mieszkalnego z zamiarem zniszczenia mienia o wartości ok. 90 000 złotych. Tomasz S. miał rozbić szybę i wrzucić do środka zamkniętego domu "koktajl Mołotowa". Budynek szybko zajął ogień zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz w wyniku czego obrażenia odniosły cztery osoby - 56-letni mężczyzna, 56-letnia kobieta oraz znajdujące się w sąsiednim budynku 54-letnia i 64-letnia kobieta. W pożarze zginąć miał 56-letni mężczyzna, jak podaje prokuratura:
- w wyniku oddziaływania czynników termicznych i toksycznych wywołanych pożarem.
Na miejsce pożaru przybyli mundurowi z KPP w Dębicy z polecenia oficera dyżurnego. Jak podaje prokuratura:
- Na miejscu funkcjonariusze Policji zastali zgłaszającą oraz świadka zdarzenia, które wskazały stojący w płomieniach budynek mieszkalny, a w szczególności okno do pomieszczenia, w którym miał znajdować się brat zgłaszającej. Z okna tego pomieszczenia wydobywały się płomienie około 3 m w górę, wokół panowała bardzo wysoka temperatura, przez co nie było możliwości podejścia do budynku.
Tomasz S. groził, że spali mu dom?
Do akcji włączyły się również PSP w Dębicy oraz dwa zastępy OSP w Podgrodziu i Braciejowie, a także karetka pogotowia. Policjanci wskazali służbom ratunkowym pokój, w którym miał znajdować się mężczyzna. Niestety, mężczyzna zginął w pożarze - jego ciało było spalone w znacznej części od pasa w dół. Funkcjonariusze policji przystąpili do wyjaśniania sprawy. Według jednego ze świadków zdarzenia Tomasz S. miał uczestniczyć w libacji alkoholowej w jednym z dwóch domów znajdujących się na posesji, impreza odbywała się tego samego, feralnego dnia. Tomasz S. został wyproszony z budynku, kiedy to 56-letni pokrzywdzony powiedział, że nie chce już pić. Wzburzony mężczyzna opuścił dom, miał jednak później zadzwonić z numeru stacjonarnego do mężczyzny grożąc, że podpali mu dom.
Wtem w budynku wybuchł pożar, na posesję wybiegł jeden z mężczyzn krzycząc do świadka, aby ta uciekała. Kobieta w jednym z pokoi znalazła swojego nieprzytomnego brata i próbowała wyciągnąć go na zewnątrz, sama jednak zajęła się ogniem i w panice uciekła. Później zadzwoniła na numer alarmowy, powiadamiając służby o całym zdarzeniu. Inny ze świadków podał praktycznie identyczną wersję zdarzeń. Służby nie mają złudzeń - bezpośrednią przyczyną wybuchu pożaru w Latoszynie była działalność człowieka. Pozostaje tylko kwestia - czy sprawcą faktycznie był Tomasz S.?
"Chwilowe zaniki pamięci"
Mężczyzna na policyjnym przesłuchaniu nie przyznał się do podpalenia domu, twierdząc iż nie pamięta sytuacji, następnie powoływał się na "chwilowe zaniki pamięci". Sąd wydał wniosek o tymczasowy areszt dla Tomasza S. Według opinii biegłych mężczyzna użył najprawdopodobniej rozpuszczalnika lub farby ftalowej/olejnej, gdyż w materiale dowodowym znaleziono toulen oraz o-ksylen, które to są składnikami tych substancji. Ponadto potwierdzono, iż do pokrzywdzonego zatelefonowano ok. 30 minut przed wybuchem pożaru, co pokrywa się z wersjami świadków.
Tomasz S. do tej pory nie był nigdy karany. Jeśli okaże się, iż faktycznie dokonał podpalenia domu, grozić mu będzie do 5 lat więzienia.