Mowa o czterech działkach liczących kolejno: 35 mkw., 486 mkw., 13 mkw. i 47 mkw. Jeżeli na sesji, która ma się odbyć 25 sierpnia br., radni przyjmą projekt uchwały, to wyżej wymienione działki zostaną sprzedane deweloperowi w formie bezprzetargowej. Już podczas ostatniej sesji była mowa o sprzedaży działek, jednak temat został skierowany do jednej z komisji Rady Miasta. Dlaczego miasto tak łatwo oddaje te działki?
- Działki ze względu na małą powierzchnię i kształt nie mogą być zagospodarowane jako odrębna nieruchomość.
- czytamy w projekcie uchwały.
Mieszkańcy mówią „nie”
Na budowę wieżowca nie zgadzają się mieszkańcy domów, które są usytuowane w pobliżu działek. Na Facebooku uruchomili stronę “Świadomy Obywatel Rzeszowa”, gdzie sprzeciwiają się budowie 17-piętrowca. Mieszkańcy odważyli się nawet na wysłanie w tej sprawie petycji do władz miasta. W odpowiedzi na petycje władze miasta tłumaczyły, że nie widzą w ogóle o jaką inwestycje chodzi mieszkańcom.
- W Urzędzie Miasta Rzeszowa (Wydział Architektury) nie toczyło się i nie toczy żadne postępowanie administracyjne z wniosku wyraźnie wskazanego w petycji „dewelopera BRYKSY”. Podmiot taki w ogóle nie występuje w rejestrach spraw prowadzonych w Wydziale Architektury.
- czytamy w piśmie podpisanym przez Stanisława Sienko, zastępcę prezydenta Rzeszowa.
Tłumaczenie urzędników miejskich jest o tyle ciekawe, że w projekcie uchwały, który będzie omawiany na najbliższej sesji Rady Miasta dokładnie wskazany jest przyszły właściciel terenu.
- Działki mogą być przeznaczone na poprawę warunków zagospodarowania jedynie nieruchomości, będących własnością Bryksy M4 spółki z ograniczoną odpowiedzialnością Krakovska spółka komandytowa.
- czytamy w uzasadnienie do uchwały. Wszystko wskazuje na to, że władze miasta już na długo przed rozpoczęciem rozmów w sali sesyjnej podjęły decyzję, że cokolwiek by się nie działo to wieżowiec i tak powstanie, niezależnie od protestów mieszkańców.
Co na to radni?
Przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa słusznie zauważa, że budowa nowego wieżowca przy ul. Krakowskiej będzie się wiązać z dużym utrudnieniem dla mieszkańców. Przede wszystkim jeżeli chodzi o komunikację w tym regionie.
- Mam mieszane uczucia co do tej inwestycji. Zgotujemy mieszkańcom trudne warunki.
- mówi Andrzej Dec, przewodniczący rady i dodaje:
- Jeszcze nie wiem czy będę głosował „za” czy „przeciw” tej uchwale.
Podobne nastroje panują wśród radnych Prawa i Sprawiedliwości. Szef klubu uważa, że nie byłoby protestów, gdyby władze miasta opracowały kompletne plany zagospodarowania przestrzennego, które pozwoliły by uniknąć przyszłych protestów.
- Każde nowoczesne miasto przykłada wagę do planów zabudowy. Tego w Rzeszowie nie ma. Planowanie przestrzenne daje też pewną gwarancję inwestorom, bo wiedzą co ich czeka.
- słyszymy od radnego Marcina Fijołka.
Nie miejmy złudzeń, że protesty mieszkańców i sceptyczne oceny radnych skutkować będą wycofaniem się dewelopera z realizacji inwestycji. Miasto Rzeszów jest idealnym przykładem na to, że gdy pojawia się koncepcja zabudowy, to ratusz zrobi wszystko, aby inwestycja została doprowadzona do końca.
Do tematu powrócimy!
rafal.bolanowski@korso.pl