Mały Mateuszek to wielki bohater

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Historia Mateuszka Padykuły z Mielca ściska za serce. Obok niej po prostu nie można przejść obojętnie. Chłopiec jest skrajnym wcześniakiem, stracił braciszka, sam walczył o życie, teraz o zdrowie. Jego życie to ciągłe zabiegi, rehabilitacje, operacje. Tyle przeszedł, choć nie ma jeszcze nawet roku.

Mateuszek urodził się w 28. tygodniu ciąży. - Ostatnie 10 miesięcy były dla nas bardzo trudne. Wiele nieszczęśliwych wydarzeń w naszym życiu nauczyło nas, jak walczyć o szczęście. W listopadzie mieliśmy zostać ponownie rodzicami, tym razem dwóch małych chłopców. I tak się stało. Tyle, że nie w listopadzie, a trzy miesiące wcześniej. Niestety, możemy opiekować się tylko Mateuszkiem, bo Michałek postanowił wspierać nas z nieba - wyznała mama Mateuszka, Aneta Padykuła.

Brat bliźniak urodził się martwy. W życiu płodowym obaj mieli zespół przetaczania i wykradali sobie krew. Przeżył tylko Mateusz, ale wskutek niedotlenienia ma uszkodzony mózg, zanik kory mózgowej, karanistenozę, czyli przedwczesne zarośnięcie szwów czaszkowych. Jak na tak maleńkie dziecko to wiele, ale u Mateuszka lista powikłań się nie kończy. - Bardzo długo był pod respiratorem, bo aż 53 dni. Ma dysplazję [od red. zaburzenie czynności komórek w tkance] oskrzelowo-płucną. Duży problem mamy też z jego oczami, dotknęła go retinopatia wcześniacza [od. red. niedojrzała siatkówka, może powodować poważne upośledzenie widzenia ze ślepotą włącznie], bardzo słabo widzi. Jest opóźniony psycho-ruchowo, pomimo rehabilitacji ma zaburzenia napięcia mięśni - wymieniła nam mama chłopca.

- Patrząc z perspektywy życia, wszystkie niemowlaki powinny mieć spokój, swoje łóżeczko, zabawki, ciepłe mleczko. Mateuszek już od pierwszych chwil życia słyszał dźwięk respiratora, widział kroplówki, aparaty, był kłuty, odsysany - opowiedziała nam jedna z przyjaciółek rodziny Mateuszka, Marzena Lizut. Dodała, że rodzice zamiast cieszyć się tym, ile przybiera na wadze, słyszeli od lekarzy: nie przeżyje, niedotleniony, wodogłowie, brak nerwu wzrokowego.

- Wyrzuty sumienia, strach, poczucie winy, niekończący się smutek to uczucia, które towarzyszyły nam przez wiele tygodni. I ta bezsilność to uczucie, że choćbyś chciał, nie możesz zrobić nic zupełnie nic, żeby pomóc swojemu dziecku - nie kryła bezradności mama Mateuszka. Ale dzięki wsparciu bliskich i przyjaciół rodzina nie poddaje się. Droga do normalności jest długa i kręta, na szczęście znaleźli się ci, którym los Mateuszka nie jest obojętny.

W chwili obecnej niemowlak potrzebuje intensywnej rehabilitacji. Od początku wiele przeszedł, a w niedalekiej przyszłości czeka go operacja z powodu kraniosynostozy. Mateuszek zmaga się z obszernym obustronnym niedotlenieniem ośrodkowego układu nerwowego, co obrazują jamy malacyjne w obrazie rezonansu magnetycznego. Patologiczne zmiany w mózgu mogą skutkować rozwinięciem mózgowego porażenia dziecięcego.

Dlatego rodzice marzą, by Mateuszek dostał szansę przeszczepu komórek macierzystych, po której czeka go bardzo intensywna rehabilitacja. Koszt samego przeszczepu to około 150 tys. zł. Do tego dochodzą koszty późniejszej rehabilitacji. Nie mówiąc już o obecnych potrzebach, jakimi są kosztowne badania i również rehabilitacja.

Sprawę w swoje ręce wzięła przyjaciółka rodziny Lucyna Krzyżek, razem z mężem Andrzejem i kolegą Łukaszem Dubielem. Planują akcję charytatywną przy okazji otwarcia lata w Mielcu oraz turniej w Czerminie. Na Allegro Charytatywni można licytować wiele cennych przedmiotów. Wszystko za zgodą i patronatem właściwych władz.

O tym, jak pomóc maleństwu oraz co i kiedy organizują przyjaciele rodziny, by zebrać pieniądze na leczenie Mateuszka, w kolejnym artykule.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zaloguj się aby otrzymać dostęp do treści premium

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE