reklama

Kierowca MPK Rzeszów: "Nie bilet jest w życiu najważniejszy" [LIST]

Opublikowano:
Autor:

Kierowca MPK Rzeszów: "Nie bilet jest w życiu najważniejszy" [LIST] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości"Przyjęło się u nas, w Rzeszowie, że kiedy wydarzy się coś przykrego, nagannego i związanego z kierowcami autobusów miejskich, natychmiast idzie informacja do mediów. Komentarze, opinie i hejt sypią się jak z rękawa. Ale dlaczego nikt nie wspomina o tym, że kierowcy to też ludzie. Kiedy pomogą, choć nie zawsze muszą, kiedy są wyrozumiali wobec pasażerów - nikt nie zwróci się do mediów i o tym nie powie. Bo po co... po co pokazywać to, co pozytywne. Chcę być wyjątkiem..." - napisała do nas internautka.

Była świadkiem, jej zdaniem, bardzo pozytywnej sytuacji w autobusie Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Rzeszowie. Uważa, że zbyt rzadko, jeśli w ogóle mówi się o tym, że "kierowcy też ludzie". Łatwo się krytykuje, ale trudniej pochwalić, dostrzec to, co dobre.

"Jechałam autobusem 28 listopada. Tłok, wszyscy wracali z pracy, ze szkoły. Ledwo upchnęłam się, stałam obok drzwi na przodzie, niedaleko kierowcy. To pan koło 50-tki. Dość mocno skupiony, bo strasznie wtedy padało, a szyby strasznie zaparowały. To był ten czas szczytu, kiedy wszyscy myślą już tylko o tym, żeby wrócić do domu, łatwo wtedy o nerwy, bo ktoś się na kogoś pcha, szturchnie, pociągnie, zajmie miejsce... powody zawsze się jakieś znajdą. Ale ja chcę powiedzieć o czymś zupełnie odwrotnym. Szkoda, że robię to ja, a nie chłopak, który również stał obok kierowcy i który u tego kierowcy kupował bilet. Bardzo często zdarza się, że potrafimy krytykować, wytykać palcami, ale kiedy dzieje się coś dobrego, pozytywnego, zapominamy języka w buzi.

Młody chłopak, uczeń, jechał ze znajomymi, nie miał biletu. Chciał go kupić u kierowcy, ale nie miał ze sobą wyliczonej kwoty, co, wiadomo, jest warunkiem takiej formy zakupu. Jak dobrze zrozumiałam, miał ze sobą 2 i 5 zł.

- Dam panu 5 zł, a pan nie musi mi wydawać

- powiedział do kierowcy młody chłopak. Nie słyszałam dokładnie całej ich rozmowy, bo nie wsłuchiwałam się bardzo mocno. Chwilę negocjowali, bo młody pasażer próbował przekonać kierowcę, że wcale nie potrzebuje reszty, a kierowca twierdził, że wystarczy te 2 zł i jak mniemam - sam musiałby dopłacić, by się w kasie zgadzało. Ale nie było to dla niego problemem. Rozchodziło się przecież o 40 gr.

- Nie bilet jest najważniejszy w życiu. Jutro i w następne dni też będziesz jechał autobusem

- usłyszałam - tym razem dokładnie, bo kierowca powiedział to głośno i wyraźnie, by chłopak usłyszał i nie przejmował się tym, że zabrakło mu kilku groszy do biletu.

Przecież kierowca mógł wziąć te 5 zł, przecież mógł powiedzieć chłopakowi, że to nie jego problem i niech sobie kasę rozmieni u innych pasażerów i przyjdzie z wyliczoną - tak wielu robi. Młody pasażer podziękował. Przeszła mi taka myśl, czy odważy się o niej opowiedzieć, bo przecież to coś pozytywnego, choć błahostka - wiem. Być może tak dzieje się każdego dnia, w przypadku wielu kierowców, ale kto o tym mówi?

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo