Kierowca wyjeżdżał akurat z jednej z ulic w Białej Podlaskiej na bardzo ruchliwą drogę. Na dachu samochodu osobowego siedziała dziewczynka w ten sposób, że nogi miała spuszczone przez otwarty szyberdach. Ojciec nie od razu zatrzymał się mimo sygnałów świetlnych radiowozu. A dziewczynka schowała się do auta dopiero wtedy, gdy samochód zatrzymał się do kontroli.
42-latek z Terespola tłumaczył policjantom, że nie widział, jak córka dostała się na dach. Ale mimo to za rażące naruszenie przepisów mężczyźnie zostało zatrzymane prawo jazdy. Policjanci uznali, że zachowanie mężczyzny było lekkomyślne - odpowie również przed sądem. Na szczęście małej pasażerce nic się nie stało.