Każdy kolejny dzień przynosi wzrost liczby zakażonych. Ogniska koronawirusa po placówkach zdrowia najczęściej występują w szkołach.
- Wolelibyśmy uniknąć zamykania szkół na dłuższy czas; sanepid może wystąpić do dyrektora szkoły o przejście na kształcenie na odległość, tam gdzie jest realne zagrożenie w placówce lub zwiększone zagrożenie w danej gminie czy powiecie.
- mówił w sobotę minister edukacji Dariusz Piontkowski.
Czytaj także: Kolęda po nowemu w czasach pandemii
Pojawiają się pytania: czy lub kiedy szkoły będą zamykane, bo zdaniem epidemiologów może to osłabić tempo wzrostu zakażeń. W rozmowie z "Dziennikiem Gazeta Prawna" tak mówi dr Franciszek Rakowski z Uniwersytetu Warszawskiego, współautor modelu dotyczącego epidemii przygotowanego na zlecenie rządu.
- Jedną z metod, która według naszych obliczeń zadziała, byłoby zamykanie wszystkich szkół w tych powiatach, w których jest ponad 6 przypadków na 10 tysięcy osób. Obecna metoda jest łagodniejsza, ale być może niewystarczająca. Liczba chorych może bardzo szybko rosnąć. Zanim wirus nie odpuści, trzeba regulować "ruchem", czyli uniemożliwiać łatwe rozprzestrzenianie wirusa.
- mówi w rozmowie z "DGP".